Fot. Frank Martin Ingilæ, Tana, Finnmark w Norwegii.To był najpiękniejszy spektakl "spadających gwiazd" ostatnich lat. Wczoraj późnym wieczorem polskie niebo przecinało nawet kilkaset meteorów w ciągu jednej godziny. I choć w wielu miejsca, prawie w całym kraju, niebo zasnute było chmurami, to jednak udało się zaobserwować choć część spektaklu. Żagań nie należał do szczęśliwców tego wieczoru. Dosłownie na minuty przed rozpoczęciem się fazy roju niebo pokryło się chmurami a przez mgłę dawał się dostrzec ledwo przebijający się Księżyc w fazie przez pełnią. Można była jeszcze przed zachmurzeniem dostrzec jaśniejsze meteory, które urzekały swoim blaskiem i kolorami. Dostrzeżenia choćby jednego to nawet dla doświadczonego obserwatora wielkie przeżycie.
Fot. Richard Klofac, Czechy.Można już mówić o sukcesie naukowców zajmujących się prognozowaniem aktywności rojów meteorowych.
Dotąd wydawało się, że precyzyjne przewidzenie dokładnego czasu maksimum ich aktywności jest praktycznie niemożliwe. Jednak wczoraj okazało się, że prognozy mogą się sprawdzać niemal co do joty.
Eksperci z Institute for Celestial Mechanics we Francji i z należącego do NASA Meteoroid Environment Office prognozowali, że największa aktywność Drakonidów przypadnie między godziną 22
00 a 22
30 czasu polskiego, i tak się właśnie stało.
Fot. Thomas Hagen, Oslo w Norwegii.
Wybuch aktywności meteorów z gwiazdozbioru Smoka rozpoczął się o około godziny 21
00. Już wtedy można było w ciągu godziny zaobserwować około 100 "spadających gwiazd".
Jeden z dwóch szczytów przypadł na okolice 21:30. W ciągu 5 minut niebo przecięło ponad 30 meteorów, a średnia godzinowa ich liczba sięgnęła aż 260. Następnie aktywność roju nieznacznie się zmniejszyła, aby krótko po godzinie 22
00 wejść w najbardziej spektakularną część przedstawienia.
W ciągu około 5-7 minut można było ujrzeć nawet 40 meteorów, zaś średnio godzinowo nawet ponad 300. Szczyt aktywności przypadł około godziny 22
10, czyli dokładnie wtedy, kiedy przewidywali to naukowcy.
Fot. Runar Sandnes, Reed w Norwegii.
Obecnie badacze zbierają raporty od obserwatorów z całej Europy, północnej Afryki oraz zachodniej, północnej i środkowej Azji, gdzie można było ujrzeć "deszcz" Drakonidów.
W Polsce najwięcej szczęścia mieli mieszkańcy regionów wschodnich, ponieważ tam niebo było wolne od chmur. W pozostałych regionach chmurzyło się, a miejscami także padało, co uniemożliwiło zobaczenie meteorów. Nic jednak straconego, ponieważ fotografowie uwiecznili niektóre z nich na poniższych zdjęciach.
Obserwacje rojów meteorowych jest zadaniem znacznie prostszym niż przewidywanie ich aktywności. Jeśli tylko dopisze pogoda i mamy miejsce obserwacji pozbawione miejskich świateł, to jesteśmy w stanie nie tylko przeżyć wyjątkowe wydarzenie astronomiczne, ale i przysłużyć się nauce zliczając kolejne rozbłyskujące meteory.
Jeśli nie dopisał nam tym razem pogoda, to nie powinniśmy się martwić, bo już
21 października będziemy mieli okazje obserwować maksimum Orionidów - kolejnego pięknego roju meteorów. Jest on związany ze słynną kometą Halleya i powinien dać nam do
50 zjawisk na godzinę. A i Księżyc będzie znacznie mniej uciążliwy.
Przeczytaj więcej: