Okładka kolejnej magicznej Uranii PABajką jest to, że do rąk miłośników astronomii w naszym kraju jest już adresowych kilka, a nie jedno, pismo na naszym rynku. Konkurencja dobrze robi … dla klienta. Więc czytelnik może się cieszyć z jej efektów. Trudniejsze życie jest samych wydawanych pism, ale przy wsparciu niezwykłych pasjonatów nauki trwają one i stają się z dnia na dzień coraz lepsze. Właśnie kolejne trafiło do naszych rąk.
Ja zaczynam czytanie od felietonu Marka Abramowicza. Nawet dzisiaj jego treść może przyprawić o zawrót głowy każdego czytelnika. Świadczy to o tym, że nadal mamy świat A i B. w jednym jest normalnie w drugi po prostu jest. Pan w kapeluszu zmusza nasze umysły do myślenia o nauce, problemach naukowych i o zwykłym codziennym życiu. Ale z innej perspektywy. Takiej historii możemy tylko zazdrościć i jeszcze długo zazdrościć będą ich kolejne nasze pokolenia.
Góra Pop Iwan z obserwatorium Biały Słoń. Nazwa ta przylgnęła do niego o czym przeczytacie w tekście artykułuCo się zaś tyczy białego Słonia, to trzeba się udać na stronę 14. W tym numerze strony już nie są pomylone i spis treści odpowiada rzeczywistości. Przedstawiona tam historia jest dla mnie niezwykła. Przypomina mi o trudzie budowniczych niejednego takiego miejsca na ziemi. Nawet tych wbijających pierwsza łyżkę koparki pod EELT. Sam stoję w takiej sytuacji i ciągle pocieszam się, że i tak mam lepiej niż ci z góry Pop Iwan.
Losy tego przedwojennego obserwatorium meteorologicznego i astronomicznego, a jednocześnie strażnicy granicznej są pokręcone jak makaron świderki. Poczynając od tego kto wskazał miejsce na jego lokalizację i że było to jedno z najgorszych miejsc jakie można było wybrać, a na wojennych losach tego miejsca kończąc, nie można oczekiwać świetlistej przyszłości pięknej inicjatywy jaka podjęto by je reaktywować. Nie jestem zwolennikiem dbania o ruiny za wszelką cenę. Zawsze dręczy mnie pytanie Po co? W imię czego? Ten obiekt nie ma nawet naukowej historii. A do tego jest na ogarniętej zawieruchą Ukrainie. Sentyment to trochę mało. Ale nie mogę się oprzeć niezwykłemu urokowi pamięci o górze Po Iwan w Czarnohorze. Widzę tych wędrujących naukowców, tragarzy i skrzynie załadowane sprzętem. Niezwykłe emocje towarzyszą wspomnieniom o tych czasach. Może dlatego trzeba dbać o przetrwanie tej materialnej części historii? A może sens jest taki sam jak ten towarzyszący powstaniu astrobaz w Polsce? Warto zagłębić się w te historie bardziej niż tylko na poziom tego niezwykłego tekstu.
Pół wieku zajmowania się niezwykłą gwiazdą U Gaminorum opisuje Karolina Bąkowska. Dzięki takim pracom powstają kolejne małe cegiełki ludzkiej wiedzy. Wiedzy o Wszechświecie tak rozległym i wypełnionym miliardami galaktyk i gwiazd, że starczyłoby ich dla każdego z nas z osobna. I to po kilka na głowę. W dobie wielkich teleskopów inaczej widzimy współczesne odkrycia. Wydaje się, że dzisiaj astronomowie widzą jak materia przelewa się z olbrzyma na karła oraz co dzieje się miedzy nimi w najdrobniejszych szczegółach. A jednak nie. Nadal wiedza i naukowa intuicja człowieka jest najwyższa i chyba już tak zostanie.
Przeczytamy też o kosmicznych fontannach oraz o staraniach o czyste ciemne niebo. Niedługo konferencja we Wrocławiu skupi wielu ludzi, by nie utracić tego, co daje nam natura, a my jak zwykle w swojej egoistycznej postawie szastamy tym na prawo i lewo jakby tego było zawsze pod dostatkiem. A przy okazji sami robimy sobie krzywdę. Zajmując się tym problem w naszej Sekcji znamy i rozumiemy powagę sprawy. Czas by przekonać do tego resztę ludzkości. To jest ta trudniejsza strona zadania. Bo skoro ludzie nie chcą się przejąć problemem ograniczonych zasobów planety – ropa, węgiel, atmosfera itd. – to dlaczego ma się zmartwić jakimś tam ciemnym niebem? Trzeba pokazać, dlaczego trzeba się martwić. Ziemia to taki wielki statek kosmiczny. Pędzący przez przestrzeń od ponad 4 mld lat. Nikt na nią nie dowozi zapasów jak na ISS. To co mamy to jest wszystko co mamy. Proste, a jednak jak bardzo skomplikowane.
Zakończyła się kolejna Olimpiada Astronomiczna. Są też kolejne zadania z jej zmagań. Zadania i rozwiązania. Czyli to co tygrysy lubią najbardziej. Może ukażą się rozwiązania zadań od innych uczestników olimpiad. A na stronie Olimpiady znajdziemy zadania i rozwiązania z lat poprzednich.
Za to Jacek Drążkowski pisze o moim najlepszym wspomnieniu z dzieciństwa, czyli o Sondzie. SONDA to program popularnonaukowy, któremu nie dorósł do pięt żaden współcześnie stworzony. Pisze on jednak o płycie z muzyką do tego programu. Nieświadomych czytelników zaskoczy zawartość nostalgicznej opowiastki. Ja już zebrałem sobie muzykę w postaci sampli z sieci – YouTube. To tak a propos nieprzestrzegania praw autorskich w dobie PRL’u. muzyka jest wspaniała, żeby nie powiedzieć genialna. A zbiory Pana Jacka pełne są takich rodzynków.
I na koniec wiadomość z
Kroniki.
30 października Nathan Gray, 10 letni chłopiec, przy pomocy 36 cm teleskopu z kamera CCD odkrył nowy obiekt w galaktyce PGC 61330. Itd. w Uranii PA nr 769 czyli 1/2014.
Przeczytajcie koniecznie!
Przeczytaj więcej: