Artystyczna wizja teleskopu KepleraPo kilku dniach niepokoju należący do NASA teleskop kosmiczny Kepler znów zaczął pracować w normalnym trybie.
O sukcesie poinformowała 11 kwietnia amerykańska agencja kosmiczna. Naukowcy wciąż jednak nie mogą odetchnąć z ulgą. Problemy pojawiły się pod koniec ubiegłego tygodnia. Kepler przygotowywał się wtedy do kolejnej misji – „Campaign 9”, której celem była obserwacja środka galaktyki. 7 kwietnia, podczas próby nawiązania kontaktu z teleskopem, inżynierowie zauważyli, że przeszedł on do trybu awaryjnego (z ang. emergency mode – EM).
Diagnoza problemu nie była prosta. Wynika to z faktu, że teleskop przebywa w odległości ok. 120 mln km od Ziemi. Oznacza to, że nawet przy użyciu najszybszego systemu komunikacji – tzw. Deep Space Network, czas, w jakim sygnał dotrze do teleskopu i powróci na Ziemię wynosi ok. 13 minut.
NASA podjęła szybkie działanie. Godziny wytężonej pracy zakończyły się powodzeniem i w niedzielę statek kosmiczny powrócił do trybu normalnego.
W ciągu siedmioletniej historii misji był to pierwszy przypadek przejścia teleskopu do trybu awaryjnego. Niestety naukowcy nie znają nadal przyczyny tego stanu rzeczy. Nie można jeszcze mówić o pełnym sukcesie, gdyż wciąż istnieje ryzyko podobnej awarii.
Misja Keplera rozpoczęła się w 2009 r. Nazwany po słynnym astronomie teleskop służy do poszukiwania planet poza Układem Słonecznym przy użyciu metody tranzytowej. Dotychczas odkryto już tysiące takich obiektów.
Choć ostatnie wydarzenia były pierwszym przypadkiem włączenia modułu awaryjnego, Kepler już wcześniej sprawiał kłopoty. W lipcu 2012 roku nastąpiła awaria jednego z czterech żyroskopowych kół reakcyjnych. Naukowcom udało się zapanować nad sytuacją, ale kilka miesięcy później przestało działać drugie koło. W związku z tym, NASA zmieniła obiekt swych odkrywczych zainteresowań, skupiając się na mniejszych, czerwonych karłach.
Już w przyszłym roku, na orbitę trafi następca Keplera – teleskop TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite), który będzie kontynuował misję swojego poprzednika.
Źródło: Kosmonauta.net