Czyli kolejny pokaz mocy VLT.
Po raz kolejny astronomowie pokazują nam jak można pokonać granice dotąd niemożliwe do pokonania. Jestem amatorem, wychowanym na aksjomacie, że gwiazdy choć są ogromne, to jednak znajdują się trak daleko od nas, że nigdy nie uda nam się dostrzec ich tarcz tak jak w przypadku planet.
Astronomowie z VLT po raz kolejny udowodnili, że niemożliwe jest możliwe. Połączono trzy teleskopy pomocnicze VLT o średnicy 1,8m w interferometr uzyskując wynikową aperturę 48m. tak duża średnica powaliła na zastosowanie powiększeń dzięki którym można było zobaczyć nie tylko tarczę ale i szczegóły najjaśniejszej gwiazdy Oriona. Gwiazdozbiór bardzo ciekawy szczególnie w okresie jesienno-zimowym.

Teleskopy pomocnicze VLT o średnicy 1,8m połączono w interferometr o średnicy 48m
Betelgeusa, bo to ona jest naszą bohaterką, jest gwiazdą w ostatnim stadium ewolucji. Jest czerwonym olbrzymem o średnicy 1,3 miliarda kilometrów, a znajduje się 640 lat świetlnych od Ziemi. Dla porównania podajmy, że Ziemia od Słońca jest średnio oddalona o 150 milionów km. Innymi słowy gwiazda jest 4,3 razy większa niż średnica orbity Ziemi wokół Słońca – czyli sięga prawie orbity Jowisza. Ale to odległość powoduje, że tak trudno jest zobaczyć tego olbrzyma w całej okazałości.

Zaczarowany świat Betelgeuse
Dzisiejsze giganty pozwalają zobaczyć niesamowite zjawiska zachodzące w tym olbrzymie. Obrazy z teleskopów pokazują jak gwiazda tego typu traci masę. W procesach gwałtownych wyrzutów obłoków i bąbli gazu. Gwiazda ta za kilka tysięcy lub milionów lat skończy swój żywot jako supernowa, a w tedy zobaczymy ją – jeśli jeszcze ludzkość będzie istniała – gołym okiem nawet za dnia.
Więcej: