
Przyglądając się tendencjom na świecie zaczynamy zauważać, że rozpędzana jest ponownie obsesja, tym razem na punkcie roku 2012. Ten rok jest ważny dla piłkarzy na całym świecie, niestety nie dla mnie. Dla wielu jednak staje się on ważny już teraz i zaczynają czynić przygotowania do … tak, do końca świata.
Najprawdopodobniej po części nie potrafimy odróżnić prawdy od fikcji. Posiłkując się informacjami z oglądanego filmu zaczynamy ulegać tym obsesjom. A wszystko za sprawą prastarych informacji o końcu kalendarza Majów. Zobaczmy więc jak to naprawdę jest i o co tu chodzi. Może to pozwoli nam wypracować własną niezależną opinię o tym o czym się Tyle mówi.
Autor: Ian O'Neill
Oryginalne źródło:
No Doomsday in 2012
Tłumaczenie:
dr Piotr A. Dybczyński
Fragment:
'Najwyraźniej Koniec Świata nastąpi 21 grudnia 2012. Tak, dobrze rozumiesz, w jakiś sposób, w tej czy innej formie, Ziemia (a przynajmniej znaczna część ludzkości) zakończy swój byt. Nie planuj kariery, nie myśl o kupnie domu, spędź ostatnie lata swego życia robiąc coś na co zawsze miałeś czy miałaś ochotę, a na co nigdy nie miałeś/miałaś czasu. Teraz masz czas, cztery lata, na przyjemności, zanim... nastąpi koniec.
Po co taki głupi tekst? Wszyscy słyszeliśmy wielokrotnie zapowiedzi Końca Świata, a nadal żyjemy, Ziemia istnieje, dlaczego rok 2012 ma być wyjątkowy? Cóż, kalendarz Majów kończy się w grudniu 2012, przywołując mieszaninę religijnych, naukowych, astrologicznych i historycznych uzasadnień, dlaczego ten kalendarz przepowiada koniec wszelkiego życia jakie znamy. 'Przepowiednia Majów' nabiera siły i najwyraźniej wywołuje strach we wszystkich grupach społecznych. Co tam Nostradamus, co tam przełom tysiącleci i komputerowy błąd roku 2000, co tam kryzys na rynku kredytowym - zapowiadane zjawisko to prawdziwa katastrofa i wielu z całego serca wierzy, że rzeczywiście nastąpi. Może nawet powróci Planeta X.
...'
Warto przeczytać całość. Mam nadzieję, że za sprawą Pana Piotra Dybczyńskiego i jemu podobnych, zaczniemy się więcej uczyć o historii ludzkości. Może nawet lepiej ją poznamy. I na pewno zaczniemy lepiej sypiać, nie obawiając się końca świata, zanim nasi znowu zaczną wygrywać.
Przypuszczalnie jednak nastąpi on dla nas. Jeśli nie zaczniemy szanować naszej Ziemi, to przyroda będzie się musiała uporać z nami – czyli swoim problemem. A po roku 2012 rozpocznie się kolejny piękny 2013 rok.
Życzę wszystkim udanej pogody na astronomiczne obserwacje. Ja mam w planie obserwacje pięknych tranzytów planet wewnętrznych Wenus w 2012 i Merkurego w 2016. Ostatni tranzyt Wenus Skończył się katastrofalną awarią aparatu i mam zamiar to nadrobić.