
Uniwersytecie kie miasto – Zielona Góra – zaprosiło nas na niecodzienne przedstawienie. Jak co roku Uniwersytet Zielonogórski zorganizował Festiwal Nauki. Przy współudziale wielu instytucji i firm powstała wspaniała impreza naukowa. Gratka dla nas nie, której nie mogliśmy sobie odpuścić.
Niedziela miała w festiwalu niezwykłą kanwę. Na głównym deptaku Zielonej Góry zostały utworzone „stragany” naukowe. To niecodzienna forma bezpośredniego kontaktu przeciętnego człowieka z nauką została przyjęta nie tylko w tym mieście ale i w całej Polsce. Za sprawą zbiorowej zmowy uczelnie w kraju w ciągu tych kilku dni odbywają się festiwale prawie wszędzie.
Jak na każdym „jarmarku” mogliśmy na straganach zobaczyć wszystko co tylko zielonogórska nauka była nam w stanie pokazać. Co prawda nasz zespół głównie zajmuje się astronomią, ale jako, że jest to nauka interdyscyplinarna nie sposób oderwać się od wszystkich innych dziedzin wiedzy. Poczynając od jeżyków pod gzymsami dachów na obserwacjach astronomicznych o 24:00 chłonęliśmy co się dało i jak się dało.
Festiwal o 12:00 został otwarty przez rektora i prezydenta na głównej scenie przy Teatrze Lubuskim. Od tego wspaniałego miejsca ciągnął się szlak naukowy aż do końca deptaku. Wędrując tym traktem z zaciekawieniem oglądaliśmy ekspozycje i pokazy doświadczeń naukowych oraz osiągnięć poszczególnych wydziałów Uniwersytetu. A było co oglądać.

Jak opiekować się ptakami. Jak budować dla nich domy i jak dbać by licznie mieszkały w symbiozie z człowiekiem mogliśmy zobaczyć na stoisku biologii. W zasadzie temat niby prosty, ptaki jakby pospolite, ale okazuje się, mają w sobie wiele ciekawych i wartych poznania rzeczy. Panie wyjaśniły nam jak dzisiaj w dobie nowych technologii budowlanych zmienia się środowisko życia dych stworzeń. Jak można rozwiązać ich problemy urbanistyczne i zapewnić spokojny rozwój. Nietoperze w mieście proszę bardzo a nawet więcej. Każdy stanie się miłośnikiem przyrody po takim pokazie.
Nieco dalej prezentowane są osiągnięcia myśli technicznej. Inteligentne domy, samochody wypasione komputerami. A wszystko po to by poprawić ergonomię, bezpieczeństwo, komfort i zaoszczędzić pieniądze. Tu poznać można było, jak działają alternatywne źródła energii. Technologie do jej wykorzystania można już dzisiaj stosować bez problemów w naszych domach i środowisku pracy.
Halas to temat woda w naszej rzeczywistości. My sprawdziliśmy jak wiele hałasu jesteśmy w stanie wygenerować. Rekord to 125 dB. Sporo bo 130 to startujący odrzutowiec. My doszliśmy do 115 dB, czyli da się jakoś przetrwać. Sporo miejsca w prezentacjach zajęły oczywiście komputery i roboty. Zobaczyliśmy jak w siedmiu ruchach ułożyć kostkę Rubika. Kto w to dzisiaj się bawi. Ale nie o zabawę tu chodzi. Komputer i robot, które to robiły, zajmowały się optymalizacją tego procesu. Czyli nie tylko ułożyć, ale w jak najkrótszym czasie i przy jak najmniejszej liczbie ruchów. Pokaz godny uwagi – tak to się robi w XXI wieku.
Samochód elektryczny. Nie nowość ale nadal szokuje. 100 km trasy kosztuje jedyne 3zł. Jazda z prędkością 100km/h to normalka. Tankowanie – 12 godzin. No to się możemy wtedy przespać. Ale za to cicho i wygodnie pojedziemy w świat. Bo na jednym tankowaniu do 150km. Jeszcze nie wiele, ale pamiętajmy, że nie tak dawno strach było wyjechać choć kawałek za miasto, by nie stanąć.
Czy można wbić gwoździa bananem? Można sami to widzieliśmy. Potrzeba do tego banana dobrze dojrzałego. I trochę ciekłego azotu. Po krótkiej chwili moczenia banan w azocie wbijanie gwoździ to pestka. Nawet gumowy dzwonek „dzwoni” lub raczej terkocze. Guma pęka pod młotkiem jak szkło. A to za sprawą -197 stopni Celsjusza. Przy pomocy tego tajemniczego azotu można zrobić ciekły tlen z atmosfery, co potwierdziło doświadczenie ze sporą ilością tego powszechnego w atmosferze gazu. Tak niska temperatura zmienia również właściwości elektryczne i magnetyczne materiałów. Doświadczeni z magnesami neodymowymi i niską temperaturą dały temu naoczny dowód jak ciekawe rzeczy dzieją się w świecie fizyki. Przy okazji jakby, kilka osób doświadczyło, jak to jest gdy zamiast powietrzem oddycha się helem. Doświadczenia były bardzo efektowne, a wręcz wybuchowe.
Naszą uwagę przyciągnęły dwa wykłady. Tajemnicze tytuły dawały do myślenia. wykładów było oczywiście znacznie więcej ale nie dało się być wszędzie jednocześnie. „ile fizyki jest w mitach?” poszedł an pierwszy ogień. Trochę smętnie prowadzony. Temat ciekawy, ale na koniec nie dowiedzieliśmy się ile tej fizyki jest w tych mitach. Prowadząca dr Bergensztajn jakby sama się bała tych mitów. Trudno jej się było oderwać od starożytnych przesądów i mitów o powstaniu i budowie świata. Dało się odczuć zwątpienie w siłę odkrywczą nauki. Intuicja górą? Czy to wystarcza? Jedno wiadomo, przez tysiące lat mity i intuicja były jedynym narzędziem badawczym człowieka, ale w ciągu kilku dziesięcioleci nauka zmieniła cały nasz obraz wszechświata i żadna intuicja tu nic nie zmieniła. Wręcz nawet narobiła sporego zamieszania.
Dyskusja plenerowa prowadzona w nieco lepszym stylu bo była żywa. Poruszała kolejne tematy królujących mitów, ale już naszej obecnej rzeczywistości. Ciekawa forma przyciągnęła znacznie więcej uwagi słuchaczy. Obecność naukowców pozwoliła wyjaśnić kilka nurtujących nas problemów. Pojedynek astrologii z astronomią nadal pozostaje nierozstrzygnięty. Ale wiadomo jedno, a mianowicie dlaczego taka bzdura wypełnia nawet naszą Xxi wieczna rzeczywistość. Choć nie ma ona żadnego sensu, to niestety tego chcą ludzie – wiedzieć co będzie jutro. Może nie warto wstawać z łóżka?
Jak bumerang wrócił temat globalnego ocieplenia i nie ma się czemu dziwić. Czy to jest jednak mit, tego już byśmy nie powiedzieli. A to z powodu, że gdyby nie globalne ocieplenie –efekt szklarniowy atmosfery, to na ziemi panowała by średnia temperatura minus 15 stopni. Więc globalne ocieplenie jest cały czas, raz mniejsze raz większe. Teraz temperatura nieco spadłą co czujemy wszyscy. Dołożą się do tego na pewno wulkany szczególnie ten na Islandii, ale to już znana historia w naszej cywilizacji. Ostatnia mała epoka lodowcowa była również złączeniem Niży plamo-twórczego Słońca i aktywności wulkanicznej na ryfcie kontynentalnym, który w połączeniu z plamą gorąca pod Islandia daje globalne skutki. Wartym dołączenia do tej dyskusji jest film „Jak powstała Ziemia – Islandia” na History. Nigdy bowiem nie jest tak że globalne zmiany zależą jedynie od jednego czynnika. Tak by było najłatwiej, ale i z rozwiązaniem problemu nie było by tyle problemów. Dla nas jest też temat nadal otwarty. Najważniejsze na koniec tej dyskusji jest to że nie będzie końca świata w 2012 roku. UFFF!
Poznaliśmy dzięki temu bardzo ciekawa formę przekazu wiedzy naukowej. Dyskusja plenerowa to niecodzienne doświadczenie, warte naśladowania. Naszym celem głównym pozostało jeszcze Obserwatorium Astronomiczne.

Byliśmy, dzięki Profesorowi Gilowi, umówienia na dość szczególne przyjęcie w Obserwatorium. Mieliśmy niecodzienną okazję poznania wszystkich zakamarków tego obiektu. Poznaliśmy jego wyposażenie i budowę. Przy okazji zobaczyliśmy piękną panoramę Zielonej Góry możliwą do podziwiania ze szczytu obserwatorium. Poznaliśmy na czym polega jego działalność, jak korzystają z niego studenci, oraz jakie problemy stoją na drodze jego działalności. W naszych planach jest realizacji podobnego rozwiązania w ramach naszej Przystani Nauki. Jest jednak wiele pułapek na które łatwo wpaść przy takiej inwestycji. To co zobaczyliśmy i czego się dowiedzieliśmy skrzętnie wykorzystamy w naszym obserwatorium. Po krótkiej prelekcji asystenta rozpoczęły się obserwacje nieba. Pogoda się poprawiła. Niebo wyczyściło się z chmur i ku radości wszystkich maszyneria ruszyła. Na nasze niewszczęcie technologia zawiodła i nie dało się usunąć problemu. 14”calowy MADE nie dał nawet najzwyklejszego obrazu jasnych planet na niebie. Nie zawiódł jednak 11cm VIXEN, który w rękach doświadczonego obserwatora pozwolił wypełnić lukę obserwacyjną i przyciągniętą liczną grupę zainteresowanych zaspokoił obrazami Wenus, Marsa i Saturna. Niebo rozświetliły dwa przeloty efektownych satelitów. Wydawało się, że jest to ISS co jednak nie potwierdziliśmy po sprawdzeniu w serwisach internetowych okazało się że były to Radcat i Cosmos 1689 Rocket. Wielkością ponad 3 magnitudo przyciągnęły jednak wzrok wszystkich zainteresowanych.
Na koniec niestety trzeba było jeszcze pokonać drogę do domu. Wnioskiem dla nas jest jednak to, że na tej imprezie za rok spędzimy czas na stoiskach prezentacyjnych a nie na salach prelekcyjnych - terenie jest ciekawiej.
Linki: