Przy pomocy 10 metrowych teleskopów z Keck Observatory na Hawajach udało się odkryć, że galaktyki posiadają znacznie wiej gwiazd niż do tej pory sądzono.
Ich liczbę szacuje się na trzykrotnie większą. Rozwój technologii obserwacyjnych pozwala nam dostrzegać coraz słabsze obiekty we Wszechświecie. Dzisiaj już nie prowadzimy obserwacji jedynie w paśmie widzialnym, zresztą bardzo wąskim w skali całego widma fal elektromagnetycznych. Od czasów wojny podczerwień jest głównym źródłem informacji o słabych obiektach, a takimi są czerwone karły. Szerokie spektrum obserwacji pozwala identyfikować obiekty, z których istnienia nie zdawaliśmy sobie nawet sprawy. Pasmo podczerwieni daje możliwość obserwacji słabych obiektów oraz obiektów skrytych w kosmicznych obłokach pyłu.
Czerwone karły, których przykładem jest słynna Glise 581 były do tej pory obserwowane jedynie w naszej galaktyce. Dzisiejsze obserwacje pozwalają dostrzegać je w galaktykach odległych nawet o 300mln lat świetlnych. Szacuje się, że najwięcej może ich być w galaktykach eliptycznych. Te powstają z połączenia się wielu galaktyk. Ilość czerwonych karłów może w nich być nawet 20-30 razy większa niż sadzono do tej pory. A to zmniejsza ilość potrzebnej ciemnej materii do scalenia kosmicznych miast. Czy jednak wystarczy ich do wyjaśnienia niewidocznej masy? Dzisiaj jest na to jeszcze za wcześnie, by wydać ostateczny werdykt. Ale obecność słabych i niewidocznych masywnych obiektów była postulowana przez astronomów od dawna, więc wiele jeszcze przed nami. Dzisiejsza technologia pozwala nam je odkrywać i poznawać ich naturę.
Choć wydawało się jeszcze nie tak dawno, że wszystko zostało już odkryte, życie weryfikuje taka pychę i pokazuje, że jeszcze całe pokolenia będą miały co robić długimi nocami. Z czego jesteśmy niezmiernie szczęśliwi. A wszystko to osiągamy zupełnie nie ruszając się z naszego domu Ziemi.
Przeczytaj więcej: