
Pod takim hasłem upłynęło spotkanie sekcji w ostatnią sobotę. Powstawanie i losy tych obiektów były tematem naszej edukacyjnej dyskusji. Ich losy związane są ze śmiercią gwiazd. A tych w historii naszej galaktyki jest sporo. Nie wszystkie mgławice to pozostałości. Część z nich to obszary tworzenia się nowych gwiezdnych światów i całych układów planetarnych.
W zasadzie to od mgławic się zaczyna i na mgławicach się kończy. W górach i filarach stworzenia, rodzą się nowe gwiazdy wchłaniając obłoki gazu i rozpalając je swoim blaskiem. Gdy wybuchnie supernowa rozwiewane są i ślad po nich w zasadzie ginie. Po wielu miliardach lat gwiazdy przeradzają się w olbrzymy bądź eksplodują. W obu wynikach powstaje mgławica, jako pozostałość po okresie wspaniałości. Mgławice planetarne przyjmują niesłychane kształty i kolory. I tu zaczyna się nasza bajka.

Astrofotografowie robiąc zdjęcia takich obiektów nieco oszukują widownię, o czym się zapomina. Robiąc zdjęcia w różnych widmach, zmieniają ich kolory sztucznie barwiąc składniki obrazu, ale dzięki temu powstaje bajeczny obraz piękna Wszechświata. W każdej barwie zawarta jest informacja o znajdującej się tam materii. Dzięki temu można przez obserwację i pomiary badać odległe obszary kosmosu. Obserwatorom jak japońskim turystom aparat nie odkleja się od rąk. Strzelają fotki na prawo i lewo polując kolejne wspaniałe obiekty. Mają przy tym sporo frajdy i wydatków na sprzęt. Nigdy nie dościgając VLT czy Hubble’a. Film wypełnił część zajęć, ale jak zwykle warto było poznać druga stronę medalu mgławicowego świata.
Nasz kalendarz jest na ukończeniu. Lada dzień dostaniemy go do rąk. Jeszcze tylko oprawienie w spiralę i już będziemy cieszyć oczy i śledzić wydarzenia nad naszymi głowami. W naszej sali kalendarz w formacie 70x100cm przyciąga uwagę wszystkich. I nie ma się czemu dziwić. Gablota wypełniła się obrazami pięknych obiektów, do których oko przykleja się jak do lepu mucha.

Trwają przygotowania do wyjazdu na feryjna wycieczkę. Jeśli jeszcze trochę pogoda dopisze to będzie super. Zakupiony filtr K-line czeka na pierwsze sprawdzenie w obserwacjach i zdjęciach Słońca. A na tarczy pojawiły się pienne dwie plamy. Co za tym idzie w liniach wapnia zobaczymy piękne aktywne obszary. Już nie możemy się doczekać. Na zewnątrz czekała na nas mgła. Jedynie w zenicie dało się zobaczyć Plejady – M45 i ledwo widocznego Oriona. Najbardziej dawały nam jednak popalić uliczne lampy. Tym razem to one najsilniej świeciły na nad naszymi głowami. Taki widok daje do myślenia. Pod nogami ciemno a na niebie od ulicznych lamp nie widać gwiazd. Może nasz apel do władz miasta o zmianę systemu oświetlenia ulicznego i iluminacji obiektów przyniesie z czasem oczekiwany efekt. Do zrobienia jest już jednak tak wiele, że trzeba na to czasu, a zacząć trzeba od naszego sposobu myślenia o tym problemie.
Przeczytaj więcej: