
Plan był zupełnie inny. Tak bywa z planami. Czasami nawet dobrze, że plany ulegają zmianie. Tak też było i tym razem. Pogoda od rana dawał nam możliwość zorganizowania obserwacji. Najpierw przed zmrokiem mieliśmy zająć się przeprowadzeniem części teoretycznej z astrofotografii aparatem cyfrowym i kliszowym. I tu zaskoczył nas nasz kolega, Krzysiek z Zielonej Góry. Po prostu przyjechał na zajęcia bez zapowiedzi. Ponieważ on sam jest astrofotografem, więc zmiana w zajęciach nie była zbyt istotna. Można wręcz powiedzieć, że poziom zajęć został drastycznie podniesiony.
Krzysiek przekazał Sekcji w prezencie wspaniały okular szerokokątny. Kąt widzenia okularu wynosi 80 stopni. Przy ogniskowej 15 mm zyskaliśmy wspaniałe obrazy obiektów kosmicznych. Do tego 2” oprawy dają wspaniały nabytek w wyposażeniu naszego sprzętu. Do końca wieczoru okular spędził miejsce w wyciągu dając wspaniałe obrazy Jowisza i Księżyca. Krzysiek miała dla nas jeszcze większą niespodziankę. Na zajęcia zabrał ze sobą praktycznie całe swoje wyposażenie, którego używa do astrofotografii. Członkowie sekcji mieli okazję poznać teleskop typu MAK na montażu paralaktycznym z komputerowym prowadzeniem oraz kamery cyfrowe CCD do zastosowań astrofotograficznych. Wbrew pozorom nie są one takie jak nawet w najnowocześniejszych aparatach cyfrowych. Wszystko po to by wykorzystać każdy kwant światła wpadającego do teleskopu.
Jak powstaje w takim razie kolorowy obraz Jowisza? Wszystko dzięki filtrom, które montuje się przed matrycą kamery. Co prawda w wyniku otrzymuje się zdjęcie czarno-białe, ale kolorując je w programie graficznym można tak dobrać nasycenie barwami, by otrzymać wyeksponowane szczegóły obrazu. Zależnie od potrzeby możemy manipulować kolorami. Tak stosując odpowiednie filtry możemy pokazać obszary zawierające wodór czy tlen, albo siarkę. Kolorowe obrazy są więc w dużej części oszukiwaniem naszych zmysłów, ale ich piękno jest tak niezwykłe, że pozwalamy sobie na ten luksus. Trzeba jednak zawsze pamiętać jak on powstaje.

Krzysiek opowiedział nam kilka szczegółów ze swojej pracy nad fotografiami planet. W rzeczywistości kosztują one bardzo dużo pracy. Często wynik wielu godzin fotografowania jest nie do przyjęcia i wszystko trzeba zaczynać od początku. Ale wynik końcowy wart jest naszego trudu. I tak realizuje się kolejne marzenia o kolejnych obiektach naszego układu Słonecznego. Pasja fotografowania kosmosu zaraża kolejnych miłośników. Choć niektórym wydaje się to proste jak pstryknięcie zdjęcia na niedzielnym spacerze, to prawda jest często znacznie bardziej surowa. Koszty samego sprzętu są bardzo wysokie. Ale zaczynając od najprostszych technik fotografii nieba można dojść do prawdziwego mistrzostwa, a niejednokrotnie odkryć swoje życiowe powołanie.

Choć nikomu nie chciało się kończyć rozmowy, to perspektywa obserwacji była bardzo pociągająca. Nasza 10” Synta szybko wypakowała się z podróżnego kartonu. Przygotowanie MAK’a trwało nieco dłużej. Kiedy jednak podziwialiśmy obrazy kraterów przy powiększeniu rzędu 300 razy, a komputer automatycznie prowadził teleskop za wybranym obszarem satelity, to wszyscy docenili jego walory. Seeing nie był najlepszy. Co rusz chmury i mgła zasłaniały widoki raz Księżyca to znowu Jowisza. Ale wrażenia z obserwacji rekompensowały wszystkie problemy. Było super. Dwa potężne teleskopy dawały możliwość obserwacji nieba. Jedynie miejsce było niedoskonałe. Przed pałacem gdzie rozwinęliśmy stanowiska dosłownie prosto w oczy świeciły dwa halogenowe reflektory osiedlające rzeźby Nike. Cóż kiedy oprócz, że na pomniki świeciły też prosto w nasze oczy. Na kolejnym spotkaniu trzeba uciekać w ciemniejsze rejony.

Przy okazji mogliśmy zobaczyć jaka różnica w obrazie powstaje przy obserwacji miejskich latarni – jakby gwiazd – przez kolejne filtry: od podczerwonego przez RGB. Warunki obserwacyjne nie pozwalały na obserwacje wspaniałej mgławicy M42, ale do końca zimy jest jeszcze trochę czasu więc na pewno dopiszą warunki.
Zajęcia bardzo owocnie zakończyły się z lekkim poślizgiem. Gdyby nie chmury pewnie przenieślibyśmy się w lepsze miejsce. W mieście o to coraz trudniej. Ale są jeszcze enklawy ciemności. To właśnie o nie rozpoczęliśmy starania, by je utrzymać. Skoro Wielka Brytania utworzyła na wyspie Sark rezerwat ciemnego nieba i już czerpie korzyści z turystyki astronomicznej, to znaczy, że warto o to się starać. Nasi sąsiedzi zza Odry cenią sobie każdy skrawek ciemnego nieba. Może dla ich turystyki i naszej warto stworzyć dobre warunki dopóki jeszcze jest na to czas.
Przeczytaj więcej: