Ta sobota była niezwykle pracowita. Nasz teleskop doczekał się pierwszego w swoim życiu czyszczenia, a to za sprawą ostatnich pokazów nieba, w czasie których doszło do znacznego zapylenia jego powierzchni. Jest to bowiem czas kwitnienia sosny i pylenia traw, co daje efekt w postaci grubej warstwy pyłu na powierzchni odbijającej światło.
Dla wszystkich było to pierwsze w życiu takie doświadczenie, ale jako, że jeden z nas ma już za sobą kilka takich czyszczeń, to mogliśmy być spokojni. Zrodził się z tego pomysł poradnika, jak to dobrze zrobić. Każdego miłośnika czeka ten problem prędzej czy później. Gruba warstwa kurzu powoduje, że wilgoć skleja go jeszcze mocniej i dochodzi do uszkodzeń powierzchni lustrzanej.
W całej procedurze są cztery etapy czyszczenia. Pierwszy to:
- demontaż lustra
- czyszczenie lustra
- montaż lustra
- kolimacja układu optycznego teleskopu.
Po tym wszystkim teleskop powinien być jak nowy.
- Nim zdemontujemy lustro na należy je zablokować specjalnymi do tego celu śrubami od spodu celi.
- Teraz musimy nanieść znaki na tubie i celi, by przy ponownym składaniu teleskopu zamontować ją dokładnie w takie samo miejsce jak była przed demontażem.
- Należy odkręcić wkręty mocujące celę do tuby i zdecydowanie, ale ostrożnie wyjąć celą i położyć na stół. Musimy uważać, by cela z lustrem nie wypadła nam z rąk. Ponieważ nasze ręce nie czują na początku ciężaru układu, możemy zbyt słabo ująć celę w dłonie, a kiedy cały ciężar spocznie na rękach nie utrzymamy celi w rękach. Tyczy to się szczególnie ludzi młodych, którzy z takim czynnościami mieli do czynienia tylko sporadycznie.
- Cele ułożyć należy na stole. My teraz nanieśliśmy jeszcze znaki na same lustro i celę. Zamontujemy lustro dokładnie tak jak je wyjmowaliśmy.
- Odkręcamy następnie wkręty łap mocujących lustro do celi. Zależnie od wielkości lustra może ich być różna ilość. Generalnie im większe lustro tym więcej łap.
- Lustro wyjmujemy z celi i kładziemy na stole. Teraz możemy zdmuchnąć powietrzem luźne zanieczyszczenia. Nie usuwamy zanieczyszczeń przez zdrapywanie z powierzchni. Warstwa odblaskowa
jest po wierzchniej jego stronie. Jest ona cienka i łatwo ją uszkodzić. Drobne uszkodzenia nie stanowią problemu, jeśli nie są zbyt liczne. W czasie obserwacji wizualnych nie spowodują zakłóceń. Ale przy astrofotografii mogą wpływać na jakość obrazu. W razie potrzeby lustro można oddać do ponownego napylenia. W naszym przypadku wysłalibyśmy je do Wrocławia – do Astroptyki. My jeszcze z tym zaczekamy.
- Zrobiliśmy kąpiel naszemu szkiełku i zwykłą wodą spłukaliśmy jego powierzchnię.
- Ostatni etap czyszczenia odbył się z użyciem alkoholu izopropylowego. Zakupiony w DeltaOptical płyn Baadera jest bardzo dobrym preparatem do tego celu. Do zebrania rozpuszczonych zanieczyszczeń użyliśmy ściereczki z mikrofibry. Nie zostawia ona kłaczków po czyszczeniu. Nie szorujemy powierzchni.
A jedynie bez nacisku pociągamy ściereczką po powierzchni lustra.
Kilka napyleń preparatu dało efekt w postaci pięknej, czystej powierzchni.
No teraz obrazy będą rewelacyjnie piękne.
- Ostatni etap to zamontowanie lustra w celi i umieszczenie celi w tubie. Operacja odwrotna do wykonanej na początku. Przebiegła sprawnie i bez zakłóceń. Znaczniki ułatwiły montaż więc szybko przeszliśmy do ostatniego etapu: kolimacji lustra.
- Po zamontowaniu kolimatora i odblokowaniu lustra w wyciągu, ustawiliśmy lustro wtórne śrubami regulacyjnymi tak, by światło lasera znalazło się w znaczniku kontrolnym na środku lustra. Świecące punktu w kolimatorze nieznacznie się rozjechały, ale to normalne. Teraz śrubami kolimacyjnymi na spodzie celi ustawiliśmy znak w kolimatorze tak by oba punkty się pokryły.
Tak zakończyliśmy prace konserwacyjne naszego sprzętu. Przygotowanie do wakacji już w pełni. A w sierpniu czeka nas obserwacja jasnej komety. Więc warto się przygotować do tego. Wieczorem zrobiłem pierwszy test czystego szkła. Obraz jest piękny a przy okazji udało się zajrzeć do okien przelatującej Luft Hanzy.
Za tydzień planujemy spotkanie pod niebem na
Stalagu. Niech tylko pogoda dopisze … będzie kiełbasa i ognisko oraz obserwacji bez liku. Szkoda w taką pogodę siedzieć w zimnych podziemiach. Zaprosimy mamy naszych astronomów. poznają od tej strony nasze spotkania. Tam pracują nasze komputery i poszukują fal grawitacyjnych. A my ruszamy w teren na własne poszukiwania. Poszukiwania nowych pięknych światów wśród gwiazd.
W takiej roboczej atmosferze nasze grono powiększyło się o dwie członkinie Angelike i Weronikę, które serdecznie witamy w gronie pasjonatów nieba. Nasza znajomość z nimi trawa już od zeszłego roku, gdzie w ramach Rajdu wspólnie pracowaliśmy na stanowiskach konkursowych. Widać spodobała im się nasza praca. No i znowu jest nas więcej.
Koszulki już są w drodze. Za tydzień ujrzą pierwsze światło.
Przeczytaj więcej: