Wydanie numeru 22 Kosmos Tajemnice Wszechświata (KTW)Magiczna liczba 22 obecnego numeru Kosmosu, która jest w rękach czytelników na wakacyjnych szlakach, porusza jeden z najistotniejszych problemów pobytu życia w przestrzeni kosmicznej. Temat kiedyś będący tabu, dzisiaj możliwie, że na jego temat możemy choć podyskutować. Chodzi oczywiście o to skąd się biorą dzieci, bo choć na Ziemi mogą znajdować się w kapuście lub może przynosić je bocian, to w kosmosie nie mamy co na to liczyć. Nikt za nas tego nie zrobi.
Z lektury numeru dowiadujemy się, że jak dotąd żadne mocarstwo kosmonautyczne nie podjęło próby rozwiązania całego spektrum zagadnień związanych z naszym przetrwaniem w czasie podróży kosmicznych. Bo na razie, to my co najwyżej podskakujemy jak przysłowiowa pchła na gorącej patelni, a nie latamy w kosmos. Podróże w kosmos zaczną się od lotu na Marsa i dalej. A dalej znaczy nie tylko niebezpieczniej ale i dłużej. I to znacznie dłużej.
Kosmiczny seks, temat tabu przez wszystkie lata podboju kosmosu musi przez nas prędzej czy później zostać poruszony. I jest. Bieżący, dwudziesty drugi, numer wydania encyklopedii stara się nam przybliżyć skalę problemu. A problem jest i to bardzo duży.
Wydanie numeru 22 Kosmos Tajemnice Wszechświata (KTW) z płyta DVDLiteratura SF wysyła nas już do odległych galaktyk, a nawet dalej, ale nie od razu Kraków zbudowali. W tam miejscu polecam gorąco przeczytanie książeczki Janusza Gila "Cytując Dänikena". Nie wbijając się w szczegóły, choć warto, podstawowym problemem będzie długi czas podroży nawet do najbliższych planet. Nie mówimy tu o miesiącach, ale o latach. A im dalej, to lata przeliczają się na pokolenia. W tej sytuacji intuicyjne wydaje się podróżowanie całych kolejnych pokoleń. Rozmnażanie się człowieka w kosmosie jest jednak przynajmniej problematyczne, jeśli nie niemożliwe. Jak na razie żadna z grup badaczy nie zajmowała się nie tylko zapłodnieniem w kosmosie, ale i rozwojem potomstwa w takich warunkach. Co prawda myszki już poleciały, ale to jeszcze za mało.
Oczywiście nie był to i chyba nadal nie jest kluczowy problem, poza problemem ludzkich emocji. W zagadnienia wprowadza nas Milena Ratajczak swoim artykułem "Kosmos i prokreacja". Skoro nic na ten temat nie wiadomo, to może jest i prawdą, że nie wiemy, czy w ogóle potrafimy począć potomstwa w tak ekstremalnych warunkach. Wstępne oceny wskazują na poważne problemy przy takim braku grawitacji. Przy czym zaznaczam, że na orbicie jest grawitacja tylko nieznacznie mniejsza niż na Ziemi. Problemem tam jest brak ciężaru. W dalszych częściach kosmosu dojdzie problem grawitacji i promieniowania kosmicznego, przed którym tak naprawdę nie potrafimy się bronić.
W jednym z poprzednich numerów autorzy artykułów opisywali problemy zdrowotne kosmonautów, którzy zaliczyli lot na orbitę. A im dalej w kosmos tym będzie gorzej. Z naszych doświadczeń wiemy, że życie płodowe jest bardzo wrażliwe na wszelkie szkodliwe oddziaływania substancji, promieniowania i ludzki stres. Tego jest pod dostatkiem w czasie kosmicznych lotów.
Numer niesie nam szereg ciekawych informacji o pierwszym ślubie zawartym z orbity. O pierwszym ślubie zawartym przy zero grawitacji, oraz o cichych ślubach kosmonautów, oraz o tym jak w dzisiejszych czasach rozwiązuje się problemy ludzi tam znajdujących się, a tęskniących za bliskimi, rodzinami czy przeżywający życiowe tragedie z dala od domu, z dala od Ziemi. Problemem może okazać się prawdziwa kosmiczna odległość. Ponieważ autorzy wydania zapoznają nas z pewną klasyką filmową w tym zakresie, ja dodam tylko tyle, że problem ten jest dostrzegany we współczesnej kinematografii i często staje zasadniczym tematem rozważań reżyserskich na łamach scen filmowych.
Miłość w kosmosie to ... tez sposób na zapamiętanie wiedzy astronomicznej. Jak choćby w wierszyku (jakich trochę jest na świecie) Och, Be A Fine Girl, Kiss Me! socjalnie pisanego wielkimi literami na początku słów. Co on oznacza dowiemy się z 16 strony tego wydania. Przy okazji poznamy klika polskich wersji, a może nawet sami pokusimy się o jakąś swoją kompozycję?
Jóź starożytni z powodu miłości wypełnili całe niebo wieloma gwiazdozbiorami. Miłość bowiem w różny sposób łączy wiele gwiazdozbiorów w całe rodziny. Bo życie tam na górze wcale nie jest takie łatwe.
Okładka pokazuje nam przykład miłości "planetoidalnej". Pamięć o tym wielkim uczuciu znalazła sobie w wielu obiektach z tej grupy ciał. Od Erosa począwszy.
A Tomasz Szymański wyjaśni wreszcie wszystkim dlaczego człowiek widzi w nocy lepiej niż w dzień, ale dostrzega mniej barw. Czyli poznamy właściwości oka ludzkiego, które wpłynęły na nasze zrozumienie budowy kosmosu. Jego ograniczenia pozwoliły nam dostrzec Wszechświat we wszystkich barwach, długościach światła. Przy okazji wyjaśnię tylko, że to właśnie przez opisywane właściwości ludzkiego wzroku powstała metoda zerkania w obserwacjach astronomicznych. Z racji niedoskonałości naszej przeszliśmy przy pierwszej okazji na kliszę i matryce CCD. Ale nam amatorom nadal odpowiada napawanie oczu widokiem jakiego żadna matryca nie da, bo widok ten jest w realu.Czym zachęcam do lektury tego i kolejnych numerów Kosmosu.
Przeczytaj więcej: