
Są wakacje a ty szukasz najpiękniejszego miejsca gdzie możesz spędzić swój urlop. I co wybierasz?
Możesz wybrać się szlakiem siedmiu cudów Wszechświata. I aby było łatwiej Ci się zdecydować co za ten cud należałoby uznać my prezentujemy siedem obiektów, które zdaniem prof. Janusza Ziółkowskiego z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika zasługują na to zaszczytne miano.
Na tej liście znalazły się:
- Kokony gwiazd w mgławicy Orzeł - filary stworzenia
- Fontanny na Enceladusie
- Pierścienie Saturna
- Wschód Ziemi na Księżycu
- Wulkany na Io
- Klepsydra - pozostałość po gwieździe
- Zderzające się galaktyki
By nie być gołosłownym zapraszamy do naszego małego przewodnika
Przecierając szlaki kosmicznych bezdroży napotykamy na wiele wspaniałych i niezwykłych obiektów. każdy inny i każdy jeszcze bardziej o d poprzedniego wart pokazania. Jest to więc jedynie namiastka tego co nas czeka tam gdzie wzrok nie sięga. Mamy nadzieje, że dane nam będzie to wszystko choćby raz zobaczyć. Bo tak jak na Ziemi tak i w kosmosie jest na czym oko zawiesić.
Siedem cudów Wszechświata
Oczywiście wiadomo, że każdy miałby swoje typy, ale dowiedzmy się dlaczego trafiły akurat te.
Ad. 1
W naszej galaktyce powstają miliony gwiazd, jednak nie wszystkie ich kokony mają tak imponujące kształty jak te z mgławicy Orzeł w gwiazdozbiorze Węża – mówi prof. Ziółkowski. We wnętrzu kokonów znajdują się gwiezdne zarodki zbudowane z gazu i pyłu kosmicznego. Przez najbliższe miliony lat będą one stopniowo się kurczyć pod wpływem własnej grawitacji i „pożerać” z wnętrza otaczającego je kokonu coraz to nowe porcje materii. W ten sposób gwiazdy rozrosną się, przybiorą na masie, aż w końcu zaczną się rozgrzewać na skutek rosnącej pod wpływem silnej grawitacji prędkości cząstek.
Kiedy temperatura we wnętrzu kokonu wzrośnie do około 15 mln stopni Celsjusza, rozpocznie się synteza jądrowa. Zasilone pochodzącą z niej energią gwiazdy rozbłysną. Wtedy cała ich gromada wyłoni się z obłoku materii tworzącej obecnie kokon. Jego resztki zostaną wchłonięte przez gwiazdy albo rozwiane przez wiatry gwiazdowe.
Ad. 2
Zarejestrowała je sonda Cassini, która w 2005 roku po raz pierwszy zbliżyła się do południowego bieguna. To najcieplejszy rejon tego skutego lodem księżyca. Naukowcy przypuszczają, że powierzchnia Enceladusa (gładkie równiny, rozległe szczeliny i grzbiety) ukształtowała się 100 milionów lat temu wskutek wydobywania się wody z wnętrza księżyca. Teraz pokrywający go lód odbija 99 proc. światła, przez co Enceladus prawie nie pochłania energii słonecznej, a temperatura spada tam do minus 198 stopni° Celsjusza. Jednakże jego jądro pozostaje gorące. Podgrzewa ono ocean wody, który – jak przypuszczają badacze – znajduje się pod powierzchnią lodowej skorupy. W okolicy południowego bieguna przebija ona tę warstwę i wystrzeliwuje pod ogromnym ciśnieniem jak lodotrysk.
Dr Robert Brown z University of Arizona, który badał skład chemiczny enceladusowego gejzera na podstawie danych nadesłanych przez sondę Cassini, znalazł w nim ślady węgla i azotu. To oznacza, że na księżycu znajduje się komplet pierwiastków niezbędnych do tego, by powstało życie. W wodzie pod powierzchnią może ono faktycznie istnieć, sądzą naukowcy.
Ad. 3
Tworzą je miliardy lodowych i skalnych okruchów (od kilku centymetrów średnicy po fragmenty wielkości samochodu czy nawet domu), które krążą po orbitach niemal od powierzchni planety aż na odległość ok. 140 tys. km. W zależności od gęstości materiału okruchy te tworzą pojedyncze wąskie pasma lub wstęgi o różnej średnicy (od 250 tys. do 960 tys. km) i grubości. Grubość najmniejszej z „obrączek” nie przekracza kilometra i stanowi najcieńszy znany dysk w kosmosie. Jego proporcje odpowiadają rozmiarom naleśnika o grubości 5 mm i średnicy 1,4 kilometra.
Okruchy są pozostałością po katastrofie, do której kiedyś (nie wiadomo dokładnie kiedy) musiało dojść w okolicy Saturna. Rozerwaniu uległ wtedy prawdopodobnie jeden z księżyców planety – mówi prof. Ziółkowski. Pierścienie Saturna obserwował już Galileusz. Z Ziemi można je zobaczyć przez teleskop. Znikają z pola widzenia tylko raz na 15 lat, co wynika z ruchu planety po orbicie wokółsłonecznej. Pierwsze zdjęcia pierścieni zrobiła sonda Voyager w 1980 roku, najnowsze pochodzą z sondy Cassini.
Ad. 4
Ziemia widziana z Księżyca wyraźnie różni się od innych planet Układu Słonecznego. Prawie wszystkie mają jednolitą szaroburą barwę. Wody oceanów i mórz nadają Ziemi niebieskawy kolor, dlatego właśnie astronomowie nazwali ją „błękitną planetą”. W dodatku nasza planeta kręci się jak fryga – na obrót wokół własnej osi potrzebuje 24 godziny. Nie wydaje się to niczym niezwykłym, póki nie uświadomimy sobie, że Księżycowi taki obrót zabiera aż miesiąc. Z tego powodu zwrócony jest do Ziemi zawsze jedną, tą samą stroną.
Zdjęcie to należy do jednych z najpiękniejszych zdjęć dla każdego astronauty.
Ad. 5
Jest usiany wulkanami, które strzelają siarką wysoko ponad jego powierzchnię – nawet na wysokość 300 km. A to dlatego, że księżyc ten ma słabe przyciąganie grawitacyjne. Atmosfera na Io jest bardzo rzadka, nie ma wiatrów. Z tego powodu wyrzucony w górę materiał opada równomiernie wokół czarnych kraterów wulkanów, barwiąc ich okolicę na żółto, pomarańczowo, czerwono, a nawet zielono. Na Io nigdy nie ma spokoju. Niektóre wulkany znikają po wybuchu, a w innych miejscach tworzą się nowe.
Ten niepokój na księżycu bierze się stąd, że pozostaje on pod mocnym wpływem sił grawitacyjnych Jowisza (tzw. sił przypływowych). Deformują one kształt księżyca (w podobny, aczkolwiek znacznie słabszy sposób nasz Księżyc oddziałuje na Ziemię, powodując zmiany kształtu skorupy oraz powierzchni wód, a co za tym idzie – przypływy i odpływy). Rozciągany i gięty Io wydziela tak ogromne ilości ciepła, że w jego wnętrzu topią się skały i powstają wulkany. Piekielny księżyc Jowisza można dostrzec nawet przez lornetkę. Pierwszy odkrył go Galileusz. Zdjęcia i dokładne dane na jego temat dostarczyła amerykańska sonda Galileo.
Ad. 6
Klepsydra sfotografowana teleskopem Hubble’a jest odległa o około 8 tys. lat świetlnych od Ziemi i znajduje się w gwiazdozbiorze Muchy. Powstała po wygaśnięciu niewielkiej i niezbyt ciężkiej gwiazdy, mniej więcej takiej jak Słońce. Ledwie dostrzegalny, jasny punkt w jej centralnej części to tzw. biały karzeł, czyli gęste, gorące ciało, które pozostało po tym, jak gwiazda rozdęła się i rozrzuciła w przestrzeni kosmicznej swoje zewnętrzne powłoki. Biały karzeł rozświetla swoim światłem ich resztki, dlatego mgławica jest dobrze widoczna. Jej środkowa, najsilniej rozgrzana część przypomina oko, dalej rozproszone pyły i gazy układają się w kształt klepsydry.
Mgławica pokazuje, co w przyszłości stanie się z naszym Słońcem. Za około 5 miliardów lat i ono zamieni się w podobną mgławicę. Słońce nie wybuchnie, jego powierzchniowe warstwyodpłyną powoli, a środek przekształci się w białego karła.
Ad. 7
Niebieski krąg z prawej strony otacza dziurę w środku galaktyki, która powstała, kiedy inna, mniejsza galaktyka (różowy dysk) przeszła przez jej środek z dużą prędkością.
Galaktyki to podstawowe cegiełki, z jakich zbudowany jest wszechświat. Mają rozmiary setek tysięcy lat świetlnych i są oddalone od siebie o miliony lat świetlnych. Te gigantyczne odległości w skali kosmicznej są jednak na tyle małe, że galaktyki mogą przyciągać się siłą grawitacji, a często nawet zderzać się ze sobą (takie kolizje są powszechnym zjawiskiem w kosmosie). Czasem w wyniku takiego zderzenia galaktyki łączą się ze sobą (większe pochłaniają mniejsze), a czasem – jak w przypadku tej w gwiazdozbiorze Wieloryba – tworzą charakterystyczne świecące pierścienie.
Niebieski krąg otaczający dziurę w większej galaktyce wyznaczają gwiazdy, które zostały zepchnięte w bok na skutek zderzenia z mniejszą galaktyką. To także miejsce, w którym na skutek wymieszania obłoków gazów i pyłów powstają warunki idealne do formowania się nowych gwiazd.