Czarna dziura pożarła gwiazdę ... na śniadanie!Czkawka po obżarstwie trwała kilka dni. I to nasunęło astronomom jak naprawdę mogło przebiegać całe zdarzenie. To bodajże pierwszy przypadek, że mogliśmy zaobserwować tego typu zjawisko w czasie rzeczywistym a nie jedynie jego skutki lub symulacje.
Widać stąd jak obiekty tego typu, czarne dziury, mogą być niebezpieczne nawet dla takich olbrzymów jak gwiazdy. Proces akrecji materii na powierzchnię horyzontu będzie jeszcze trwał dość długo. W tym czasie zobaczymy silna emisję promieniowania typowego dla tego zjawiska. Odległość do niej jest ogromna, to zupełnie inna galaktyka, mimo to ilość uwalnianej energii jest tak duża, że możemy je obserwować nawet z Ziemi.
Po raz pierwszy w historii naukowcy z NASA zaobserwowali na żywo jak czarna dziura wchłania gwiazdę!
W bieżącym numerze „Nature” pojawiły się dwa artykuły dotyczące niezwykłego zdarzenia, które miało miejsce pod koniec Marca. Naukowcy wykryli wówczas, że do Ziemi dotarło silne promieniowanie oraz błysk o ogromnej energii, którego źródło znajdowało się gdzieś w konstelacji Smoka. Szybko okazało się, że badacze dostrzegli coś wyjątkowego. Naukowcy początkowo przypuszczali, że emisja, którą po raz pierwszy zarejestrował satelita Swift agencji NASA 28 marca, była rezultatem zapadnięcia się, czyli śmierci gwiazdy, ale tego rodzaju rozbłysk trwa zazwyczaj tylko kilka godzin.
Po bliższym zbadaniu zjawiska przez dwa niezależne zespoły uczonych, okazało się, że to czarna dziura rozerwała gwiazdę, która znalazła się zbyt blisko niej, przed jej pochłonięciem. Fragmenty umierającej gwiazdy zostały zamienione w energię widoczną w postaci potężnego i długotrwałego rozbłysku.
Do tego wydarzenia doszło w galaktyce konstelacji Smoka, odległej od Ziemi o 3,8 mld lat świetlnych. - To jest bez wątpienia coś całkiem innego od wszystkich obserwowanych przez nas dotychczas eksplozji - powiedział Joshu Bloom z kalifornijskiego uniwersytetu Berkeley,
Czarne dziury są swego rodzaju "kosmicznymi odkurzaczami", zagęszczeniami materii o tak niewiarygodnie wielkiej sile grawitacji, że pochłaniają nawet światło. Dlatego są niedostępne dla obserwacji astronomicznych. Zazwyczaj znajdują się w centrach galaktyk (również w centrum naszej galaktyki Drogi Mlecznej) zasysając gaz, pył i gwiazdy, które znajdą się zbyt blisko nich.
Astronomowie mogą wykryć obecność czarnych dziur jedynie po świetle emitowanym przez materię, na krótko przed jej wchłonięciem.
Każda galaktyka, a więc także i nasza, posiada w swoim sercu czarna dziurę, wielokrotnie przewyższającą swą masą masę gwiazdy centralnej. Gdy gwiazda zaczyna się zbliżać do czarnej dziury, ta oddziałuje na nią z potężną siłą i rozrywa. Wyrzucana jest ogromna ilość gazów, które podgrzewają się do milionów stopni Celsjusza. Magnetyzm czarnej dziury jest tak silny, że wkrótce do jej czeluści zostają wciągnięte nie tylko pozostałości gwiazdy ale i światło wcześniej przez nią emitowane. Astronom Andrew Levan z brytyjskiego uniwersytetu Warwick, zapytany czy do tego rodzaju zjawiska mogłoby dojść w naszym sąsiedztwie w Drodze Mlecznej, odpowiedział, że teoretycznie tak, ale prawdopodobieństwo jest bardzo małe.