Sterowanie łazikiem i zebranie marsjańskiego gruntu wprost ze szkolnej ławki? Będzie to możliwe dzięki polskiemu symulatorowi marsjańskiemu - ReMY. Warunkiem jego uruchomienia jest uzbieranie 20 tys. dolarów do 17 czerwca przez serwis Kickstarter.com. Sterowanie łazikiem i zebranie marsjańskiego gruntu wprost ze szkolnej ławki? Będzie to możliwe dzięki polskiemu symulatorowi marsjańskiemu - ReMY. Warunkiem jego uruchomienia jest uzbieranie 20 tys. dolarów do 17 czerwca przez serwis Kickstarter.com.
Sterowanie łazikiem i zebranie marsjańskiego gruntu wprost ze szkolnej ławki? Będzie to możliwe dzięki polskiemu symulatorowi marsjańskiemu, jeśli tylko jego twórcy zbiorą do 17 czerwca 20 tys. dol. na serwisie Kickstarter.com.
ReMY (The Remote Mars Yard) to pierwszy na świecie zdalnie sterowany symulator marsjański i pierwszy polski technologiczny projekt w serwisie Kickstarter.com. „Na świecie istnieją już tzw. marsjardy, ale są to urządzenia przy centrach kosmicznych i nie ma możliwości, by korzystać z nich w domu czy szkole” – podkreślił Mateusz Józefowicz prezes stowarzyszenia Mars Society Polska, które jest koordynatorem projektu.
Fragment powierzchni Czerwonej Planety będzie „udawała” piwnica domu Tony'ego Halika w Toruniu, w której znajdzie się łazik marsjański M4K. Teren przypominać będzie mały wycinek Marsa, z regolitem, skałami i obiektami umieszczonymi i poukrywanymi wokół łazika. Będą to „próbki”, okazy mineralne i inne obiekty, szczegółowo opisane przez naukowców, specjalizujących się w geologii Marsa. Będą one czekały na odkrycie i przeanalizowanie. Planowane są też niespodzianki, np. zdalna pomoc dla rannego astronauty.
Sam łazik - prawdziwy, sześciokołowy robot – będzie sterowany przez zalogowanego użytkownika za pomocą zwykłej przeglądarki internetowej, z dowolnego miejsca na Ziemi. Przeglądarka zmieni się w wirtualne centrum kontroli misji i pozwoli na wysyłanie komend do łazika, obsługę manipulatora i podgląd z jego kamer. Przesyłane będą dane o telemetrii, a pozycja łazika widoczna będzie na „obrazie satelitarnym”.
Jednak zaaranżowanie piwnicy, wykonanie dwóch egzemplarzy łazika i wykonanie interfejsu będzie możliwe, jeśli do 17 czerwca autorzy pomysłu zbiorą 20 tys. dolarów przez globalny serwis "crowdfundingowy" - Kickstarter.com. Tutaj autorzy ciekawych projektów technologicznych czy artystycznych, po przedstawieniu swoich pomysłów, mogą uzbierać pieniądze na ich realizację. Na czym to wszystko polega? Internauci, którzy są zainteresowani danym projektem, mogą go wesprzeć przelewając pieniądze na konto twórców.
„Jeśli uda się uzbierać potrzebną kwotę, to osoby które dokonały wpłaty stają się akcjonariuszami. Jeśli sumy podanej przez pomysłodawców nie uda się uzbierać, w określonym przez nich samych czasie, to wracają one z powrotem do ofiarodawców” - wyjaśnił Józefowicz.
Każdy przedstawiany projekt w serwisie Kickstarter oferuje listę nagród dla osób wpłacających. "Podstawową nagrodą w naszym przypadku jest bezpłatna możliwość korzystania z łazika przez określony czas. Jeśli wpłaci się większe sumy, to będzie można nazwać część +marsjańskiego+ terenu - skały czy wzgórza - np. swoim imieniem" - wyjaśnił PAP Mateusz Józefowicz.
Z symulatora będzie można korzystać po zalogowaniu się na stronie internetowej. "Po dokonaniu niewielkiej opłaty każdy będzie mógł poczuć się jak naukowiec i zdalnie sterować łazikiem, pobierać próbki, a w przyszłości wykonywać bardziej skomplikowane misje w piwnicy" - opisał prezes Mars Society Polska.
Ostateczna liczba łazików i pokoi będzie zależeć od wielkości finansowania, jakie uda się uzyskać. Jednak twórcy projektu zapowiadają, że są przygotowani na wykonanie kilku egzemplarzy i rozszerzenie terenu symulacji.
Przedstawiciele stowarzyszenia liczą na to, że uda się im dotrzeć do środowiska zainteresowanego technologiami kosmicznymi zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce.
„Mamy już pewien oddźwięk, natomiast gorąco apelujemy o wsparcie. To jest nasz sposób na nadrabianie zaległości edukacyjnych w dziedzinie edukacji kosmicznej, bo tej dziedziny w szkołach tak naprawdę nie ma – zaznaczył Józefowicz. - Dajemy prywatnym użytkownikom, szkołom i uniwersytetom świetne narzędzie do ręki, które umożliwia przeprowadzenie na szkolnej lekcji misji marsjańskiej”.
Przeczytaj więcej: 
