Długo czasowe zdjęcie nieba nieruchomym aparatem to najprostsza forma astrofotografii, która może być sposobem dokumentowania obserwacji meteorówJuż od 17 lipca na naszym niebie mogą gościć przybysze z Perseusza. Ich największa aktywność regularnie przebiega 12 sierpnia, choć czasami notuje się maksima kilkukrotne w innych terminach. Tak jest z każdym rojem. Rój ten jednak ma swoją tak szczególną historię, że zajmuje na liście rojów bardzo wyjątkową pozycję i w kalendarzu obserwacji każdego obserwatora data sierpniowa ma rezerwacje na kilka lat naprzód.
Czekanie na maksimum Perseidów może mieć w tym roku przynajmniej kilka form. Możemy wziąć udział w mającym jeszcze wolne miejsca Obozie Perseidy 2012, lub samodzielnie prowadzić obserwacje i co noc śledzić zmiany natężeń roju. Pogoda będąc nieubłaganą sama wyznaczy nam terminy. Możemy tez za przykładem
PKiM prowadzić obserwacje radiowe a te są już dużym stopniu niezależne od pogody. Jak to więc z tymi Perseidami jest?
Na niebie można już obserwować pierwsze meteory ze znanego i aktywnego roju Perseidów - poinformował PAP dr hab. Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.
Naukowiec zwrócił uwagę, że o aktywności roju Perseidów wspominają już starożytne kroniki dalekowschodnie. "Także obecnie jest to jeden z najbardziej znanych rojów meteorów. Swą sławę zawdzięcza nie tylko wysokiej aktywności, ale także korzystnym warunkom, w jakich możemy go obserwować. Jest on bowiem aktywny podczas ciepłych i pogodnych wakacyjnych nocy" - powiedział astronom.
Przypomniał, że szczególnie głośno o Perseidach było w ciągu ostatnich kilkunastu lat. "Zainteresowanie wiązało się z tym, że w grudniu 1992 r. do Słońca zbliżyła się kometa macierzysta roju 109P/Swift-Tuttle. Spowodowało to, że już od 1988 roku, oprócz starego maksimum aktywności roju, mogliśmy obserwować nowe, wyprzedzające stare maksimum o kilkanaście godzin. W latach 1988-1990 aktywność w obu maksimach wynosiła około 100 meteorów na godzinę. W latach 1991-1997 nowe maksimum, spowodowane przez młode cząstki świeżo wyrzucone z komety, było już wyraźnie wyższe od starego i notowano w nim ponad 300 zjawisk na godzinę" - wyjaśnił dr Olech.
Dodał, że w latach 1998-1999 aktywność nowego maksimum zaczęła spadać, a od roku 2000 nie widać go już prawie wcale. Pewną odmianą - zauważył naukowiec - był rok 2004, kiedy to oprócz starego maksimum pojawiły się dwa nowe, z aktywnością sięgającą nawet niemal 200 meteorów na godzinę. Lata 2005 i 2006 były natomiast bardzo typowe i dały w maksimum niecałe 100 zjawisk na godzinę.
"Kalendarze astronomiczne podają, że aktywność Perseidów rozpoczyna się 17 lipca i kończy 24 sierpnia. Obie daty są jednak niepewne, bo jest wiele sygnałów, że Perseidy widać na naszym niebie tak naprawdę od okolic 12 lipca nawet do końca sierpnia" - zaznaczył dr Olech.
W połowie lipca - opisał - Perseidy zdają się wybiegać z pogranicza gwiazdozbiorów Andromedy i Kasjopei. Wieczorem ten rejon nieba znajduje się około 25 stopni nad północno-wschodnim horyzontem.
"Im później wyjdziemy na obserwacje, tym lepiej, bo z czasem warunki do obserwacji będą się poprawiać. Nad ranem radiant roju Perseidów będzie się wznosił już ponad 60 stopni nad horyzontem i wtedy szanse zaobserwowania meteorów będą największe. Nie należy przy tym spoglądać w jakieś konkretne miejsce na niebie, bo meteory będą pojawiać się na całej sferze niebieskiej" - powiedział astronom.
Jego zdaniem w tym roku w połowie lipca warunki do obserwacji są idealne, bo nów Księżyca wypada 19 lipca, przez co Srebrny Glob zacznie przeszkadzać w obserwacjach dopiero pod koniec miesiąca.
Zapowiedział, że w tym roku główne maksimum Perseidów jest spodziewane 12 sierpnia, w godzinach od 14 do 16.30. "Niestety, jest to czas niekorzystny dla obserwatorów w Polsce, bo o tej porze panuje dzień. W nocy z 12 na 13 sierpnia warto jednak wyjść na obserwacje, bo i tak będzie można liczyć na kilkadziesiąt spadających gwiazd na godzinę. Na szczęście w obserwacjach nie będzie przeszkadzał Księżyc, którego nów wypada 17 sierpnia" - radzi naukowiec. (PAP)
Naukawposlce.pap.pl
aol/ agt/
Na koniec ciekawostki od naszej koleżanki Anki z Forum Astronomicznego
Z kometami, meteorami i meteorytami wiążą się czasami interesujące historie. 27 lutego 1826 w Czechach major Wilhelm von Biela odkrył kometę o obiegu okresowym 6 lat i 226 dni. W 1846 roku kometa ta na oczach obserwatorów rozpadła się na 2 części. Obie części wróciły do Ziemi w 1852 roku, znacznie od siebie oddzielone (2 mln km), każda z warkoczem. A potem zniknęły. Oczekiwano ich w 1859 oraz 1865 - nic. 27 listopada 1872 roku na Ziemię spadł obfity deszcz meteorów (3000 osobników na godzinę). Aktywność ich w każdym kolejnym cyklu malała, aż zanikła.
Natomiast rok wcześniej 8 października 1871 wydarzyła się olbrzymia katastrofa w USA: w ciągu kilku godzin w ogniu stanęło całe Chicago. Pożar wybuchał w różnych częściach miasta i szalał przez 3 dni. 1/3 miasta zniknęła. Spłonęły domy, biblioteki (3 mln książek), budynki użyteczności publicznej, zbiory sztuki. Początkowo winą za to obarczono krowę, która miała strącić lampę naftową, ale okazało się, że pożary wybuchają jednocześnie w kilku miejscach. Świadkowie mówili o ogniu z nieba, a podobne pożary wybuchały także w innych miastach USA.
Dopiero w latach 80-tych XX wieku przyjęto teorię, że odpowiedzialnymi za pożar były meteoryty..
Kometa Bieli podzieliła się na 2 części. Jedna przyleciała prawidłowo w 1872 jako meteory, druga jako meteoryty trochę wcześniej - w 1871, ponieważ jej trajektoria uległa odchyleniu.
Po tym wydarzeniu Chicago przystąpiło do intensywnej odbudowy i drewniana zabudowa miasta została zastąpiona wysokościowcami i tym, co obecnie obserwujemy.
Przeczytaj więcej: