Okładki numerów 53 i 54 Encyklopedii KosmosParafrazując w tytule słowa piosenki sprzed lat niejednokrotnie zdajemy sobie pytania o fundamentalnym charakterze. Są one dla nas ważne z zasadniczego powodu. Chcemy wiedzieć jaka jest prawda. A prawda potrafi być pokrętna i niejednoznaczna. Inaczej pisząc … człowiek uczy się całe życie i głupi umiera. Współcześnie musimy odkrywać jakby ponownie, bo kiedyś ktoś zbytnio uprościł sprawę obawiając się słusznie, że nie zostanie poprawnie zrozumiany. I to jest powodów dla którego warto przeczytać kolejne numery Kosmosu Tajemnic Wszechświata. Autorzy przedstawiają nam sposób patrzenia na to co wiemy o tym co nas otacza. A otacza nas ogromny Wszechświat, w którym przychodzi nam obserwować niespotykane na Ziemi zjawiska.zując w tytule słowa piosenki sprzed lat niejednokrotnie zdajemy sobie pytania o fundamentalnym charakterze. Są one dla nas ważne z zasadniczego powodu.
Skąd na ziemi wzięło się życie? Dlaczego tutaj a nie gdzie indziej (np. na Marsie)? W poszukiwaniach naukowcy od lat przyglądają się kometom. Złowieszcze obiekty z wielkimi niejednokrotnie ogonami okazały się niezwykły gośćmi w naszym układzie słonecznym. Gośćmi, gdyż przylatują do wnętrza, by zaraz zeń odlecieć na peryferie. Co w nich takiego ciekawego? Molekuły życia. Cegiełki z których mogła powstać żywa materia. Ale jak? Kamil Złoczewski w Kometach jako źródłach życia oraz Misja Stardust zaledwie zarysowuje nam problem. Bo gdy się weń zagłębimy bardziej, poznamy rąbek tajemnicy jakimi to ścieżkami potrafi wędrować natura. Wiemy już, że komety skrywają niezwykłe tajemnice, a my tylko z wielkim trudem próbujemy je podejrzeć.
Nie może zabraknąć wieści o Curiosity. Nie dość, że misja niezwykła, to jeszcze uwieńczona sukcesem lądowania na Marsie. Biorąc pod uwagę, że 2/3 misji ku niemu kończy się fiaskiem, można uznać, że to wielki sukces zobaczyć jak taki gigant pokonuje pierwsze metry na powierzchni Czerwonej Planety.
50 lat ESO to okazja do poznania przynajmniej części tego niezwykłego Obserwatorium. Milena Ratajczak tym razem prezentuje nam Obserwatorium La Silla – najstarsze obserwatorium ESO. A jest co poznawać, bo tylko w prezentowanym obserwatorium jest kilkanaście teleskopów. Nie wiemy czy cała edycja Encyklopedii pozwoliłaby na poznanie całości. Ale ten wierzchołek góry ESO prezentuje się wspaniale. Przy okazji … HARPS – winowajca odkrycia drugiej ziemi wokół Alfa Centauri. Pani Ewa na okładce zamykającej numer 53 przedstawia zagadkę znikającego pyłu, pyłu wokół gwiazdy obserwowanej przez lata. To jest to co nazywamy przewrotnością natury. Wszystko wygląda normalnie jak przewidujemy … a tu nagle znika obłok pyłu i wszystko nam się wali. Bo on nie powinien zniknąć tak szybko. Czy ktoś to nam wyjaśni? Może w kolejnej edycja.
Jeszcze bardziej zamiesza nam się w głowach, gdy sięgniemy do kolejnego – 54 – numeru Tajemnic. Wszyscy wmawiają nam, że Wszechświat się rozszerza i to coraz szybciej. Dobrze, że to nie z naszej winy, jak w przypadku globalnego ocieplenia. Ale kiedy przyjrzeć się temu dokładniej, to on się nie rozszerza, a przynajmniej nie w naszej okolicy. Nasza okolica sięga bardzo, bardzo daleko. Bo dopiero w skalach kosmicznych zaczynamy dostrzegać kosmiczną ucieczkę galaktyk. Maciej Balicki próbuje nam to wyklarować w Kosmicznym przyciąganiu i ekspansji. A nie jest to takie proste. Po jego lekturze, już nikt nie będzie mówił, że to proste, że wszystkie galaktyki uciekają, bo nie wszystkie, choć zapewne większość, ale one są daleko … bardzo daleko.
Przy okazji wstąpienia Polski do ESA warto poznać rodzinę rakiet Ariane. Pełnią one najważniejszą rolę w europejskim projekcie kosmicznym. To piękny kolos mający niezwykłe możliwości, a do tego stale się rozwija i jest coraz doskonalszą konstrukcją.
O tym kto powiedział: A jednak się kręci, wie nawet dziecko. Ale kto pokazał, że faktycznie się kreci? Kto był na ostatnim Jarmarku Michała w Żaganiu, lub w Poznaniu albo i w Centrum Nauki Kopernik widział i już wie, że był to niezwykły człowiek Leon Foucault. Magda Siuda przybliża nam tego niewykształconego w szkołach geniusza na kilku stronach. A słynie on nie tylko ze swojego słynnego już wahadła.
Numer otwiera i zamyka Pani Ewa. Na początku przedstawia nam badania polskich astronomów gwiazdy pożerającej swoje planety. A na koniec przedstawia czytelnikom McDonald Observatory z teleskopem Hobby Eberly. Przypomina to trochę historie naszych Astrobaz. Powstało ono w University of Texas, gdzie nie było wydziału astronomii. Na szczęście pomysłowość amerykanów dała znać i połączyli siły z Chicago … i tak powstało obserwatorium sfinansowane przez zamożnego bankiera, prawnika i filantropa Williama Johnsona McDonalda.
Niedługo kolejny numer tej serii. Jak pokazuje kolekcja filmów całość nieubłaganie zbliża się do końca. Jeszcze tylko jedna litera kolekcji … i mamy całość.
Przeczytaj więcej: