Nocne obserwacje lornetkąMieliśmy tym razem wrażenie, że czekamy na pogodę obserwacyjną całą wieczność. Desperacja była tak wielka, że gdyby nawet deszcz padał jak z cebra to obserwacje musiały być. Tak zdesperowani weszliśmy do naszej Sali w podziemiach pałacu tylko po to by zabrać Wielką Bertę (teleskop Newton 10 cali) i wyjść z nim przed pałac. Urzędowanie w pałacu ma jednak swoje minusy. W salonach miejsca dużo, nawet za dużo. Można się zgubić a za ogrzewanie koszty bajecznie wysokie. Ale to pikuś.
Lornetka Celestron SkyMaster 15x70Pobliska rzeka i wczorajsze warunki spowodowały totalne zamglenie całej okolicy. Do rana z mgłą walczyła cała Polska. I nie byłoby w tym nic strasznego. Wiadomo: jesień, październik … taka karma. Ale jak rzadko kiedy odwiedził nas wielki nasz przyjaciel Krzysiek. Astrofotograf planet i wielki pasjonata astronomii. Przyjechał by zaprezentować nam możliwości 11 calowego Celestrona. A jako, że
Celestron zagościł na naszych zajęciach razem z nowa lornetką 15x79 zabawa szykowała się przednia. Takie spotkania to zawsze wielka gratka dla pasjonatów.
Niestety pogoda dała nam w kość. A na dokładkę nasz przepiękny pałac będąc w remoncie został przez panów budowlańców oświetlony paskudnym halogenem w taki sposób, że cała nasza miejscówka skąpana była w jego blasku. I gdzie tu ciekać? Aż szkoda było, że nie zabraliśmy się od razu na nasz Stalag. Przegrupowanie sprzętu to dla nas poważne wyzwanie. Nie domyśla się nawet tego ten, kto raz go z nami nie wynosił z naszych lochów. Wtedy pałac pokazuje swoja potęgę. Labirynt korytarzy daje w e znaki wszystkim tragarzom. Postanowiliśmy jednak wyciągnąć z tego wieczora ile się da. Jakoś do czasu budowy obserwatorium musimy się przemęczyć. Kiedy jednak po zajęciach sprawdziliśmy rejon Stalagu, nie było tam wcale lepiej. Ranek pokazał jaka skala problemu z mgłą była w całym kraju.
Na początek przeprowadziliśmy szkolenie dla nowych z budowy Newtona. Kurs był przyśpieszony i obejmował podstawowe czynności obsługowe oraz konserwacyjne. Przeprowadziliśmy kolimację z użyciem lasera co dało nam pewność, że teleskop jest w porządku i jest gotowy do obserwacji. Dobrze mu ten spacer zrobił, bo to leżenie miesiącami w kartonie na zdrowie mu nie wychodzi. Tak, tak, miesiące w kartonie. Taka pogodę mamy w kraju. I jak donoszą koledzy z innych rejonów tam wcale nie jest lepiej. Może warto za artykułem Pana Szymona Kozłowskiego z ostatniej
Uranii Postępów Astronomii wyjechać do
Las Kampanas?
Nim zmrok zapadł udało nam się przeprowadzić sesję księżycową. W ramach obserwacji naszego satelity przeprowadziliśmy warsztaty astro szkicowe. Zaleta: nie potrzeba żadnego aparatu w tym dość drogich kamer astronomicznych. Wystarczy: kartka papieru, ołówek i trochę chęci. Nikt nie jest Matejko, ale rysunek w szkole każdy miał. Kreski umie stawiać a ołówkiem oka sobie nie wykole trzymając go w dobrym kierunku. I tyle starczy. Tak tez było z nami. Zadanie proste … naszkicować wybrany krater obserwowany przez teleskop. Wybrać trzeba oczywiście krater przy terminatorze, a o nie teraz jakby nie trudno z racy fazy Księżyca. Szkice powstały w notatniku obserwatora. Każdy miał swoje 5 minut.
Po szkicach zaczęła się … ucieczka przed mgłą. Dosłownie płynęła za nami i nawet najmniejsze wzniesienie stanowiła dla niej niezwykła przeszkodę. O 19:00 przyjechał Pan Krzysiek. Zmrok już zapadł, ale z wprawą rozstawił swój teleskop i mieliśmy okazję poznać jego niektóre tajniki. Jedenaście cali średnicy schowane jest z ogniskową 2800mm w niewielkiej zwartej obudowie. Jako, że za każdym razem na zajęciach zadaniem podstawowym jest obliczanie powiększenia teleskopu w czasie obserwacji, tak i tu szybko zrobiliśmy kilka konkursów. Niektórzy byli blisko odgadnięcia niektórych z nich. Ale mimo wszystko zaskakiwał on każdego … chyba nawet Pana Krzyśka.
Druga niespodzianka tych zajęć to obserwacje binokularowe lornetką astronomiczną. Udało ją się nabyć w zaprzyjaźnionym sklepie
Planeta Oczu. To jedyna taka firma w naszym rejonie i jest naszym prawdziwym oczkiem w głowie.
Porównanie konstrukcji pryzmatów w lornetkachOczywiście to nie pierwsze nasze spotkanie z lornetka na zajęciach astronomicznych. Ale ta robi wrażenie. Nie jest to przeciętna lornetka. Jej cena nie powal na kolana. Za 299zł dostajemy do reki dobry sprzęt. Dostatecznie duży obiektyw (70mm) daje świetne obrazy – jasne – a do tego ma minimalne wady optyczne pola. Nie jest to typowa astronomiczna lornetka. Takowe są za znacznie większe pieniądze. Ale ta przeciętnemu miłośnikowi w zupełności wystarczy na początek. Łatwo ją zabrać w każde miejsce obserwacji. Nadaje się też do obserwacji ziemskich np. na wycieczkach. Posiada powłoki antyodblaskowe na optyce. Wypełniona jest azotem – ma on mniejsze współczynnik rozszerzalności cieplnej i poprawia właściwości zamkniętych przestrzeni optycznych. Nasza nie kłamie kolorów (czasami są zielone lub rubinowe powłoki w tanich lornetkach). Pryzmaty typu
PORRO i regulacje pozwalają dostosować ja dla każdego obserwatora. Ma też wspornik do statywu, ale sam statyw musi być dość solidny by spełniał swoje zadanie. Najlepszy jest jednak test w terenie, a ten wyszedł nadspodziewanie dobrze. M31 prezentuje się w niej wspaniale, można obserwować fazy Wenus i księżyce Galileuszowe Jowisza. Kratery na Księżycu prezentują się wspaniale. No i komfort obserwacji dwuocznych jest nie do pogardzenia. Warto o tym etapie astro amatorskich obserwacji pamiętać. Na świecie jest bardzo popularna szkoła obserwacji lornetowych. W naszych bibliotekach znajdziemy książki a w każdej z nich co najmniej dział poświęcony takim obserwacjom. U nas często niedoceniana. Ale może od teraz stanie się inaczej.
Oto gwiazdozbiór zagadka - do odgadnięcia do następnych zajęćMimo mgły dało się zaobserwować kilka meteorów z Orionidów. Odwiedziła Żagań również załoga
ISS i to dwa razy w czasie zajęć. Raz przeszli nad naszymi głowami przez
zenit, a drugi raz zgasła stacja w połowie drogi – słońce już jej nie oświetlało.
Jak widać nawet dość marna pogoda daje szanse na wspaniałe zajęcia terenowe. Każdy może się tu wykazać zdobytymi umiejętnościami. Tym razem „medal” należy się Karolowi. Jako jedyny z młodzieży sprawnie znalazł nie tylko Wielka niedźwiedzicę ale i Polarną i przez całe zajęcia pokazywał jak sprawnie porusza się po większych gwiazdozbiorach. Jak się okazuje nauka nie idzie w las. Niby nic, a jednak coś w głowie zostaje. Ta wiedza jest bezcenna w przyszłości. Przy tej okazji zastanowiliśmy się jak w przeszłości astronomowie mogli obserwować tak niezwykłe obrazy na niebie z gwiazd, by tworzyć z nich tak fantastyczne postacie gwiazdozbiorów. Ale skoro nie było u nich tak licznych lamp ulicznych i iluminacji, to mieli okazję rozwijać swoją fantazję w tym zakresie bez żadnych granic, no może tylko poza granica swojej wyobraźni. Dzisiaj każdy kto włada biegle niebem miejskim i tak zgubi się na wiejskim ciemnym niebie. Warto wtedy przypomnieć sobie zdania z opisu Pana Szymona z „Jedna noc z 1001 nocy w OGLE”. Niebo w obserwatorium w Chile jest niezwykle piękne, a winne są temu nikt inny jak tylko niezliczone gwiazdy rozsypane po całym nieboskłonie.
Na koniec dla wszystkich obserwatorów z zajęć do odgadnięcia jest nazwa gwiazdozbioru na fotografii powyżej. Obserwowaliśmy go w czasie zajęć. Podobny trochę do latawca ...
Przeczytaj więcej: