Okładka Urania PA nr 4Piękna okładka
Uranii PA po raz czwarty przyciąga uwagę licznego grona czytelników w tym roku. Wraz nowym numerem udostępnione zostają numery archiwalne w wersjach elektronicznych, oczy pisaliśmy kilka dni temu. Bowiem
Urania ma swoją bardzo długa historię i jak pokazuje doświadczenie wiele informacji zawartych w każdym z numerów nie ulega dezaktualizacji, jak można by się było spodziewać. A czym, oprócz obłoków srebrzystych na okładce, zainteresuje nas tym razem nowy numer?
Urania jak zwykle, a może już tradycyjnie, podzielona zostaje na kilka stałych działów. Na początek warty jak zwykle przeczytania wstępniak Redaktora Naczelnego. Warto tym razem do niego zajrzeć z kilku powodów. Jednym z nich i chyba najistotniejszym jest problem z finansowaniem czasopisma. Może nie tyle problem z finansami jako takimi, ile z dotrzymaniem słowa przez Ministerstwo w tym zakresie. Zrealizowanie tak na szybko nowego sposobu finansowania takiego przedsięwzięcia nie jest łatwe, a być może nawet jest niemożliwe.
Dobrą kondycją wykazuje się za to
Astronomia Amatorska, wydawana przez miłośników astronomii i pisana przez nich samych. Na tym rynku jest jak w Legii Cudzoziemskiej, albo idziesz i żyjesz albo upadasz i umierasz. Widać amatorzy potrafią podejść do tego bardzo życiowo i finansuje przedsięwzięcie w całości z własnego budżetu. Nie jest to jednak konkurencja, bo jak pokazuje lektura pisma te doskonale wypełniają luki rynkowe nie wchodząc sobie zbytnio w drogę. Kolizja jest co najwyżej tylko wtedy, gdy czytelnik chciałby czytać jedno i drugie a kupić może tylko jedno.
W pierwszej części oczywiście przekrojowe opracowania. Na początek
Gaja na starcie,
Pęknięty superjowisz oraz
Zobaczyć druga ziemię. Aby nie odkrywać wszystkich kart w kilku słowach napiszę tylko o jednym z trzech w bardzo dobrych opracowań czyli o projekcie nowego E-ELT. Dowiemy się z niego dlaczego tak wielki teleskop jest potrzebny by zobaczyć druga Ziemię? Czy to aby w ogóle jest możliwe? Jak wyjaśnia Pan Szymon Gładysz problem jest jak to bywa bardziej złożony niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Ale dzięki bardzo dobremu podejściu do opracowania tego tekstu wszystko staje się jasne dla każdego czytelnika. Po lekturze zastanawia mnie tylko, czy mimo wszystko nie winniśmy wybrać się na takie obserwacje w kosmos lub na Księżyc. Wszystkie nasze problemy, o których pisze autor poszły by w dużej mierze do lamusa. Trzeba tylko wrócić na naszego srebrnego kolegę, a to nie jest takie oczywiste.
Na pewno każdy dobrze pamięta wydarzenia z
Czelabińska z początku tego roku. A
Paweł Zaręba opisuje w tym numerze jak z grupą łowców meteorytów wybrali się po okruchy tej niezwykłe kosmicznej materii.
Piękna rozkładówka poświęcona astrofotografii przedstawia obłoki srebrzyste
Jacka Drążkowskiego. Te magiczne struktury chmur, pozostające ciągle wielka tajemnicą natury są atrybutem każdego lata. Lecz nie każdemu jest dane je zaobserwować.
Dział W skrócie przybliży nam
problemy misji Kepler, Spotkanie
Andromedy i
Drobi Mlecznej w przeszłości, nowy układ gwiazdowy w naszym pobliżu oraz rozwiązanie zagadki
SS-Cygni.
Każdy pasjonata i chyba nie tylko on, zna
T. Zbigniewa Dworaka. Jeśli ktoś jeszcze nie poznał twórczości jego pióra musi koniecznie nadrobić tę zaległość. Winniśmy się śpieszyć, gdyż ludzie tak szybko odchodzą …. a jego opracowania Z Astronomią za Pan Brat i inne są już nie do zdobycie w normalnej księgarni a i biblioteki nie zawsze maja coś do zaoferowania z jego twórczości. A szkoda bo są to książki, artykuły i felietony o niezbywalnej wartości. Dzisiejszy młody człowiek poszukiwania wiedzy zaczyna zawsze od Internetu, pomimo tego, że wie, iż wiedza ta, jeśli tak ja w ogóle możemy nazwać, jest niezweryfikowana. Myślę jednak, że po lekturze Urania redaktora technicznego może to się zmienić przynajmniej w odniesieniu do czytelnika.
Młodzi badacze ciągnie dalej temat nieszczęsnego maturalnego zadania z ciemnym karłem. Nie mnie osądzać, czy ma to sens, reszta czytelników osądzi. Wpadka Ministerstwa jest ewidentna i jak to w życiu bywa winnych brakuje, a nikt się nie poczuwa do winny choć powinien. Niestety jak powiedział Einstein, głupota ludzka jest nieskończona. Chcieli dobrze, wyszło jak zawsze … i tyle. Wstyd. A o wpadkach maturalnych to my czytamy każdego roku. Czy to jakaś nowość? Nie.
Za to o swojej pasji opowiadają tu tez uczestnicy konkursu
„A jednak się kręci…”. Konkurs to dość niezwykły w formule i przebiegu. Nie ma tu eliminacji, etapów ani testów. Jest za to ogrom pracy włożony i morze pasji. Z tego konkursu czerpać może każdy, kto tylko odwiedzi zaczarowane miejsce w Internecie przygotowane przez autora konkursu – adres w tekście. Każdy z tych pomysłów popularyzacji astronomii jaki zrodzi się na kanwie tego konkursu ląduje właśnie w tym miejscu, by potem mogli z niego korzystać inni rozwijając je o własne koncepcje. Tak to ziarno zostaje zasiane … urośnie z niego gromada astronomów, pasjonatów ludzi twórczych i aktywnych. I o to chodzi.
Niebo nad Polską przygotowane jest z Bukowca. Ten astronomiczny kalendarz poprowadzi nas przez niebo via kolejne dwa miesiące. Dla uważnego czytelnika przygotowana jest w nowej konwencji krzyżówka. Mnie tam ona się wydaje łatwiejsza niż poprzednie, ale to może kwestia gustu, a z czytania i tak jest to świetny sprawdzian. Za jej sprawą przeczytasz Uranię dwa razy. Drugi raz by znaleźć jej rozwiązanie.
Miłej lektury.
GW