człowiek witruwiański Leonarda da Vinci ... dla nas symbol nierozwiązywalnego zagadnienia matematycznegoTo, że coś jest trudne, to nie znaczy, że się nie da. Ale wszystko to co łatwe i to co trudne trzeba robić dobrze. Ba. Najlepiej jak tylko się da. Ale dobrze nie zawsze znaczy dobrze. Wakacyjna Urania-PA słowami Naczelnego MM zmusza nas kilkoma akapitami do poważnego zastanowienia. A wszystko dla tego, że rośnie ciągle zainteresowanie powstaniem kolejnych obserwatoriów przyszkolnych i nie tylko przy szkołach. To, że rośnie to jak najbardziej dobrze. Ale jak pisałem dobrze nie zawsze znaczy to co znaczy, a w części „Pod Patronatem Uranii” w kilku akapitach streszczone zostało meritum sprawy. Zachęcam jednak do przeczytania sobie osobiście tych słów i wyrobienia osobistego zdania. Bo warto.
Nim sięgniemy do skrzynek po kolejny, 4 już w tym roku numer pisma, warto przybliżyć w kilku słowach to co dane nam było w tym kolejnym, spóźnionym wydaniu.
Z okładki bije nam w oczy piękny, żółty, promień lasera. I tylko ten znak zapytania jeszcze nas smuci. „Polska w ESO?” … niestety jeszcze nie, ale wszystko idzie ku dobremu. Szkoda, że tyle lat to musi trwać, ale widać musi i rubta co chceta. Na 14 stronie jest treść komunikatu PTA –
Krok Bliżej ESO. I tak jak amatorom marzą się kopuły w kraju, tak profesjonalistom ślinka cieknie na samą myśl o przystąpieniu Polski do Europejskiego Obserwatorium Południowego. Zaczynamy negocjacje akcesyjne.
Okładka wydania maj-czerwiec 2014Z kluczowych artykułów czeka na czytelnika historia odradzania się polskiej astronomii. Wojna to najstraszniejsza rzecz dla ludzkości jaka tylko może się przydarzyć. Choć nawet dzisiaj są tacy, którzy tego nie potrafią pojąć i prowadzą swoje narody do kataklizmu, gdy w pamięci jest jeszcze tragedia tamtych wydarzeń. Każdy wrzesień to czas przypominania o tym, i choć to nie najlepsze miejsce na takie wiadomości, to jednak właśnie na kanwie
„Wskrzeszonych Obserwatoriów” warto to zaznaczyć. I przypominać, i przypominać ... nigdy nie dość.
Astronomia optyczna to tylko niewielka część możliwości obserwacji kosmosu. Jest jednak taki obszar fal elektromagnetycznych, o których się filozofom nie śniło, że można w nich coś zobaczyć. Promienie gamma, bo o nich mowa, to niezwykły obraz kosmosu jaki przyszło nam zobaczyć.
„Nowy świt na Niebie Gamma” przybliża nam warte poznania fakty związane z tym obszarem badań astronomicznych. Dzisiaj powstają już niezwykłe teleskopy pozwalające nam badać kosmos na tych falach. Już one same są nie zwykłe, a co dopiero to co dzięki nim już astronom udało się ustalić. Pięknym jest tez to, że nie brakuje tam polskiej myśli naukowej.
Równie niezwykła jak astronomia promieni gamma jest radioastronomia. Bo jak zobaczyć niewidzialne pokazuje nam w swoim artykule dr Leszek Błaszkiewicz. Przyjdzie nam poznać nie tylko pierwsze kroki tej dziedziny ale przede wszystkim jak astronomia radiowa zmieniła nasze widzenie kosmosu. Gdy wyobrazimy sobie, że możemy zobaczyć nasz świat wypełniony falami radiowymi – w każdym domu, na każdej ulicy … wszędzie, to nasz sposób pojmowania uległ by diametralnej zmianie. I tak czują się radioastronomowie. Widzą niewidzialne, więc są jak magowie z krainy magii. A jakie są najbliższe lata radioastronomii? Jak pokazuje Pan Leszek, co najmniej ciekawe. Nawet bardzo.
Zachęcam też do przeczytania stałych już rubryk czasopisma. Gdzie oprócz tego co na niebie za oknem, znajdziemy porady o modernizacji słonecznego okularu, masę wiadomości W Skrócie przedstawionych, szczególnie dla tych co na co dzień nie śledzą wiadomości w sieci. Osobiście polecam lekturę biblioteczki olimpijskiej, a szczególne tego czego unikają jak ognia nawet olimpijczycy. Felieton Marka Abramowicza jak zwykle zmusza do myślenia i zastanowienia. Jest tez Krzyżówka, już nieco prostsza od poprzedniej ale nadal wymagająca od czytelnika.
Jak to w życiu bywa, o własnym dachu każdy marzy. Miłosz też marzył, aż wreszcie zrealizował swoje marzenie i właśnie o tym pisze -
"Pod własnym dachem - odsuwanym!". To na tej kanwie wyrósł problem co dobre a co lepsze dla popularyzacji astronomii w kontekście Astrobaz. Temat jest mi tym bliższy, bo w zanadrzu czeka mnie podobne przedsięwzięcie i na ten temat mogę już dyskutować i gawędzić całe noce i dnie. Amatorzy i profesjonaliści wiedzą po co im kopuły. Często wolą odsuwane dachy niż białe kopuły, a wszystko dlatego, że liczy się skuteczność działania. A skoro dobre jest kwadratowe, a nie okrągłe, to czemu nie. Niestety często to nie my budujemy i nie my wybieramy. Wybiera się za nas. Choć dla nas. Dlatego nie jest dziwne, że
tak się wyśpisz jak sobie pościelisz. Nasz kochany MM pisze z żalem o pustych Astrobazach, i serce mi pęka na samą myśl o tym. Ale gdy się o tym mówi przed, to nikt nie chce słuchać. A w zasadzie słuchają, ale nie ci co powinni. Teraz gdy zestawi się koszt 400 tys. jednej Astrobazy z kosztem 25 tys. jednego obserwatorium typu roll-off, różnica może urwać głowę. Pytanie tylko, kiedy pójdziemy po rozum do głowy?
Przeczytaj więcej: