Takiej komety życzymy wszystkim.
Kometa C/2006 P1 McNaught – W czasach nam współczesnych również mieliśmy do czynienia z ogromną kometą choć jej piękno i niezwykły wygląd podziwiać mogli raczej obserwatorzy z półkuli południowej. Odkryta w sierpniu 2006 roku przez słynnego łowcę komet Roberta McNaughta. W miarę zbliżania się do Słońca kometa szybko jaśniała. Tuż przed peryhelium stała się obiektem dość dobrze widocznym tuż po zachodzie Słońca. Miała wówczas znaczną jasność i prosty warkocz przypominający snop światła. Przez peryhelium przeszła 12 stycznia 2007 roku w odległości 25 milionów kilometrów od Słońca. W niedzielę 14 stycznia 2006 roku kometa stała się widoczna na niebie dziennym w pobliżu Słońca osiągając jasność około -6 magnitudo. Od tej pory prawdziwy spektakl rozpoczął się na niebie południowym. Kometa rozwinęła ogromy warkocz w kształcie wahlarza, warkocz ten widoczny był przez większą część nocy nawet w chwili gdy sama kometa głowa komety znajdowała się już pod horyzontem. Skrajne, słabe części warkocza dało się też zaobserwować z Europy. Kometa C/2006 P1 jest dziś często określana jako Wielka Kometa 2007 roku.Wrzesień to miesiąc niezwykły dla każdego ucznia i nauczyciela. Ławki zapełniają się z jednej strony i drugiej. Wszyscy ruszają na spotkanie z wiedzą. Jednym ona przyjdzie łatwo innym mniej. Bo każda szkoła to taki darmowy supermarket. Każdy w z niego może brać ile chce i ile da tylko rade udźwignąć. Ważne jest by chcieć i brać. To jedyna taka okazja w życiu. Tak tez było i w naszej Szkole Talentów, gdzie w piątek (5 września) spotkali się miłośnicy astronomii na pierwszych po wakacjach zajęciach. Odważnych nie brakowało. Bo astronomia należy do niezwykle atrakcyjnych dziedzin wiedzy. Każdy chce przecież poznawać tajemnice Wszechświata.
I choć odkrywanie tych tajemnic nie jest łatwym zadaniem, to jest za to niezwykle przyjemnym. Jest w tym wiele satysfakcji, a każdy może wykazać się własną inwencją. W naszej szkole obowiązuje bowiem najstarsze prawo naukowe. Pochodzi ono z czasów pierwszych naukowców z dalekiego wschodu. A brzmi w ogólnym ujęciu tak: „nie ufaj nikomu, sprawdzają wszystko sam, nie ufaj nawet największym autorytetom, tylko wtedy przyczynisz się do rozwoju nauki” (Ibn al-Hajsam). Wspomina o nim jeden z odcinków Kosmosu. I kiedy wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach niewiele zostało już do odkrycia … kosmos staje przed nami otworem – ze wszystkimi swoimi tajemnicami.
Mgławica Oriona - Koński ŁebNa pierwszym naszym spotkaniu przedstawiliśmy obie czym będziemy się zajmować przez najbliższy rok. A na plan pierwszy wystawiły się małe ciała niebieskie naszego Układu Słonecznego (w skrócie US). Zaczniemy od najciekawszego ostatnimi czasy obiektu, czyli od komety. To na jej powierzchni przyjdzie wylądować po raz pierwszy lądownikowi stworzonemu ludzką ręką. Mamy nadzieję, że dojedzie do tego 11 listopada br. Z wyprawy
Rosetty wynika już wiele niezwykłych odkryć, a jeszcze więcej czeka na opracowanie i ujawnienie. Sam widok komety nie tylko zapiera dech w piersiach, ale sprawia, że oto jesteśmy zaledwie o krok od odkrycia historii powstania materii naszego US. Lądowanie jest bez precedensu. A do tego dochodzi rosnące zainteresowanie badaniem małych ciał Układu Słonecznego, w tym planowana budowa przez ESA niezwykłego teleskopu do badania małych ciał w pobliżu Ziemi. Komety były od zawsze w polu zainteresowań miłośników astronomii. To oni od wieków odkrywali ich najwięcej. I tak jest też dzisiaj. Tylko, że częściej siedzą oni przed monitorami komputerów analizując obrazy z równych teleskopów, aniżeli przy swoich teleskopach. Choć i tych nie brakuje. Poszukiwanie małych ciał, to wielkie wyzwanie techniczne, ale i logistyczne oraz czasowe. Profesjonalna astronomia nie ma możliwości angażować na ciągłe poszukiwania w tych samych obszarach ogromnego nieba. Ale coraz bardziej odbiera nam pola w zamian dając profesjonalny materiał do pracy.
Od zaraz zaangażowaliśmy się w niezwykły projekt potrzebujący wolontariuszy. Projekt dotyczy astronomii oczywiście, choć jest to astronomia historyczna. Astronomowie od zawsze prowadzili dzienniki obserwacji. Robi to tez każdy amator astronomii, a przynajmniej powinien. Tym razem dzienniki obserwacji z obserwatorium
Harvard College Observatory zostały zeskanowane do cyfrowej postaci i wymagają ręcznej obróbki OCR. Nie zrobi tego żądne oprogramowanie, gdyż dzienniki były pisane ręcznie. Projekt jest prosty w realizacji, ale wymaga precyzji i dokładności. Wszystko po to by móc udostępnić do różnych badań treści tych dzienników. Mamy nadzieję, choć trochę przyczynić się do realizacji projektu. Zachęcamy tez czytelników do wzięcia udziału. Każda cegiełka tego domu historii astronomii jest bezcenna.
Już w kolejny piątek spotkanie o 17:00. A czym się zajmiemy? Oczywiście kosmosem.
Przeczytaj więcej: