Galaktyki z naszych zajęć. Źródło: WikipediaDługi weekend to dobry czas na zajęcie się amatorską pasją. Szkoła za nami, a wolne kilka dni przed. Dają one nam czas na poznanie kolejnych, nieodkrytych tajemnic Wszechświata. I choć listopadowe wieczory nie rozpieszczają nas rozgwieżdżonym niebem, to tym razem było inaczej. Tego wieczora czekały nas różne atrakcje na pełnym gwiazd niebie.
Długi weekend ma tez swoje złe strony dla spotkań w naszym towarzystwie. Wyjeżdżające rodziny w różne odwiedziny zabierają naszych ciekawskich wszystkiego młodych ludzi. Stąd skromna liczebność załogi na sobotnim spotkaniu. Ale żałuje kto nie był.
Na początek trzeba pochwalić się osiągnieciem naszej koleżanki Ani. Już drugi raz z kolei była w tym roku na obozie astronomicznym. Organizuje go Klub Almukantarat. Wakacje spędzone pod rozgwieżdżonym niebem są wspaniałym odpoczynkiem od całorocznych obowiązków szkolnych i nie tylko szkolnych. Ale żeby nie było, w listopadzie tego roku, tez po raz drugi Ania Kapłon wzięła udział w orgaznizowanym przez ten sam klub, seminarium astronomicznym – tym razem w Gdańsku (Astronomiczne seminarium jesienne dla roczników 2k12 i 2k13). I wygrała, zajmując drugie miejsce. Jej referat i wystąpienie przygotowała na temat Johannesa Keplera i jego odkryć, oraz jak to był w Żaganiu oraz … o Sekcji Astronomicznej. Zaskoczyła wszystkich tym faktem, że w takim małym mieście jest tak prężna grupa. Trochę nasz przechwaliła, ale nie możemy się jej dziwić. Jej duma z tego, że astronomia gości w sercach mieszkańców jej rodzinnego miasta zrobiła swoje. Gratulujemy Ani sukcesu. Jak tak dalej pójdzie, to wyrośnie z niej Pani Kepler, jak nic.
We wtorek rozpocznie się procedura lądowania Philae z sondy Rosetta. To przełom w badaniach kosmicznych z użyciem sond i techniki zdalnego badania obiektów kosmicznych. Po Marsie przyzwyczailiśmy się, do tego, że na planetach i w ich okolicach znajdują się nasze sondy, pracują roboty, poruszają się łaziki. Ale tym razem badana będzie kometa. A przecież wiecie, „że komety są jak koty. Maja ogony i robią co chcą” (jak pisał w swojej książce Niebo Poradnik Użytkownika H. Levy). Odkrycia dadzą nam odpowiedź, na pytanie o pochodzenie wody na Ziemi, oraz czy to właśnie one, komety, przyniosły cegiełki życia na nasza planetę. Już wiemy, że niektóre aminokwasy (lizyna) znajdują się w kometach, a przynajmniej tak pokazują analizy widmowe. Czy na powierzchniach komet, pod ich powierzchniami jest jeszcze coś więcej? Pytań jest cała masa. Jak wyjątkowa jest to misja pokazuje nadawany obecnie film na kanale National Geografic "Łowca komet: lądowanie Rosetty" oraz przygotowana przez nas prelekcja „Od Rosetty do komety”, którą przedstawiamy na spotkaniach w naszych szkołach. Opowiadamy w niej o badaniach komet, czym są i dlaczego nas tak bardzo intrygują oraz o tym jak doszło do wysłania misji tak niezwykłej jak Rosetta/Philae.
w naszych zajęciach od zeszłego roku szkolonego zagościł Python. Nie, nie chodzi o węża dusiciela, ale o język programowania. Jest on na tyle przyjazny, że pozwala nauczyć się programowania nawet całkowitemu laikowi w tej dziedzinie. Z drugiej strony uczymy się jak optymalnie wykorzystać dana nam technologie, do badań i poznania kosmosu oraz otaczającego nas świata. Warto zaprzyjaźnić się z Pythonem, bo ma wiele wspólnego z astronomią. Już poznaliśmy co najmniej kilka modułów dostępnych dla tego języka, a przed nami opracowanie aplikacji do liczenia efemeryd. Jak pokazuje praktyka, nawet nasze leciwe komputerki dają nam wielkie możliwości gdy sami zaczynamy na nich tworzyć swoje oprogramowanie. Wszystko zaczęło się od projektu Ścieżki Kopernika w czerwcu. Jeden z naukowców przyjechał w ramach tego projektu do Żagania, by zachęcić młodzież do udziału w projekcie prowadzonym przez Instytut Astronomii Uniwersytetu Zielonogórskiego. Niestety zajęcia pokazały jak wiele pracy jest przed nasza młodzieżą, by móc sięgnąć po takie narzędzia jak zaawansowane aplikacje symulacyjne. Postanowiliśmy to zmienić, lub chociaż spróbować. Stopniowo poznajemy podstawy prowadzenia obliczeń za pomocą tego języka programowania i komputera PC.
Już tylko pierwsze zajęcia dały nam pokaz jak zaprogramować obliczenia. Stopniowo poznając zasady programowania obiektowego oraz poznając algorytmy astronomiczne tworzymy kolejne etapy naszego jeszcze prostego programiku. Zaznaczmy, że tworzą go dzieci ze szkoły gimnazjalnej, podstawowej i zupełni laicy w tych sprawach. Ale jest to żywy pokaz tego, że programować każdy może.
Przelot Iridium 32 nad ŻaganiemNajlepsze było na koniec. Od 18:10 wyszliśmy z naszym największym teleskopem (10”) na podzamcze. I tu w pierwszej kolejności obserwowaliśmy przelatującą sondę kosmiczną Iridium 32. Tym razem jego tzw. Flara miała prawie -8 magnitudo. Rzadko zdarza się by można była zaobserwować tak silny błysk paneli słonecznych tych statków kosmicznych. Najczęściej są one znacznie słabsze, lub co najwyżej nieco ponad -1
m. Tym razem było inaczej. Blask obijanego Słońca było widać na niebie rozświetlanym lampami naszego Żagania. Jasność dorównywała najjaśniejszej ISS czy Wenus. Widok był zaskakujący i piękny. Stojący nieopodal przechodnie, popijający piwo, wino i coś mocniejszego, nawet nie zdążyli podnieść głów. No cóż, refleks spada wraz z ilością alkoholu we krwi. Zaraz potem Pan Stefan przygotował teleskop, nasz ulubiony, i ruszyliśmy na łowy.
Pomiędzy chmurami polowaliśmy na M31. Ta dała się zaobserwować dość wyraźnie na ciemnym, jesiennym niebie. Obok niej widniało jądro M110. Sama Wielka Galaktyka Andromedy jest większa od Księżyca w pełni (178’ a Księżyc - 30’). Ale nie w takich warunkach zaświetlenia nieba jak panują w centrum miasta. Większość ramion galaktyki jest widoczna tylko na długoczasowych zdjęciach. Dała się jednak zaobserwować M110 i to w jednym polu widzenia z M31 za sprawą świetnego okularu Vixen LV 30mm. M32 umknęła naszemu wzrokowi.
Mgławica Pierścień (M57) w Lutni. WikipediaPrzy okazji tych obserwacji odwiedziliśmy kolejnych gości koło naszego zenitu. Była nią M57. Odwiedzając Lutnię zawsze zaglądamy do niej, choć w naszym teleskopie widoczna jest jako niepozorny pierścionek, my wiemy, że jej przodkiem była gwiazda podobna do naszego Słońca. To nas wiąże z nią bardzo mocno. Czy tak będzie kiedyś wyglądał nasz obecny dom? Najprawdopodobniej tak, ale przyjdzie nam zaczekać na to jakieś 5 mld lat. Przy tej okazji odwiedzili nas spacerowicze. Podjęłyśmy się pokazania im jeszcze M31.
Sami po tej krótkiej prezentacji przeszliśmy do naszego Księżyca. Nasz towarzysz był już po pełni (miała ona miejsce 6 listopada). Stąd na jego powierzchni przy brzegu widać już było wyraźnie kratery. Pienie rysował się Kopernik i Kepler. Ślady wyrzutów materii z ich wnętrza można była zobaczyć w postaci pięknych i długich na całą tarcze promieni. Choć od lat obserwujemy naszego srebrnego towarzysza nadal przyciąga on naszą uwagę. Powietrze niskiego azymutu spokojnie falowało dając nam znać, że jest między nami coś jeszcze, atmosfera naszej planety. Tarcza spokojnie i systematycznie wznosiła ponad konary drzew coraz bardziej rozświetlając okolice i lekko zamglone niebo. Od teraz będzie pojawiać się coraz później, by swoim wąskim sierpem przed nowiem pożegnać nas na kilka dni za dwa tygodnie. Będziemy na niego czekać.
We wtorek rozpocznie się procedurowanie lądowania Philae. Atrakcji będzie wiele, bo sam proces osiadania lądownika potrwa co najmniej kilka godzin. Osiądzie on za sprawą samej grawitacji komety, a ta jest mówiąc kolokwialnie słaba. Sęk w tym, by się nie dobić od powierzchni lodowej powierzchni. Choć jak pokazują kolejne doniesienia, powierzchni komety, to nie lity lód, lecz raczej grząski piasek, miał, czy drobny gryz. Słaba grawitacja niezwykle słabo spaja materie obiektu. Czy się uda wylądować? Czekamy z zapartym tchem.
Przeczytaj więcej: