Prywatna rakieta SpaceX wynosi statek dragon na orbitę. Credit: SpaceXCzwarty z kolei start pierwszej prywatnej rakiety nośnej „Falcon 1” zakończył się sukcesem. Jej trzy poprzedniczki eksplodowały od razu po starcie.
Niewielka amerykańska firma SpaceX jest pionierem na rynku komercyjnych usług kosmicznych. Rakieta Falcon 1 jest bowiem pierwszą w historii kosmonautyki opracowaną i skonstruowaną od początku do końca przez prywatne przedsiębiorstwo rakietą nośną..
Rakiety serii Falcon 1 startowały już 4 razy. Pierwsze trzy z nich nie były jednak w stanie wykonać wyznaczonego im zadania, wybuchając wraz z powierzonymi im przez klientów SpaceX satelitami wartymi wiele tysięcy dolarów. Czerpiąc doświadczenie z poprzednich, nieudanych lotów i likwidując problemy techniczne, będące przyczyną wcześniejszych katastrof, firma postanowiła spróbować po raz czwarty. Tym razem jednak wszystko odbyło się zgodnie z planem: dwuczłonowa rakieta nośna na paliwo ciekłe osiągnęła orbitę o wysokości od 500 do 700 km i nachyleniu 9,2 stopnia.
Właściciel i założyciel SpaceX, Elon Musk, oświadczył, że to wielki dzień dla frmy i kulminacja olbrzymiej pracy sporego zespołu. Historyczny start Falcon 1 miał miejsce w niedzielę wieczorem o godzinie 3:15 nad ranem. Rakieta wystartowała na wyspie Omelek na Oceanie Spokojnym. Jeśli chodzi o ładunek, szef SpaceX tym razem postanowił nie ryzykować. Rakieta wzięła ze sobą na orbitę symulator satelity o średnicy 1,5 m i wadze 165 kg. Pierwszy człon rakiety został odrzucony, a ładunek – przytwierdzony do drugiego członu - umieszczony na orbicie.
Firma SpaceX chce, żeby "Falcon 1" była tańszą alternatywą środka transportowego, wynoszącego na orbitę satelity. Jeden egzemplarz długiej na 21 metry rakiety nośnej kosztuje bowiem zaledwie jedną trzecią tej ceny, którą trzeba zapłacić za dotychczas dostępne modele rakiet nośnych. JSL
Twarde lądowanie Falcona
Testowy lot Falcon 9 - credit: SpaceXStatek kosmiczny Dragon dotarł bezpiecznie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Niestety próba lądowania rakiety na pływającej platformie zakończyła się niepowodzeniem.
Prywatny statek kosmiczny Dragon zgodnie z planem dotarł do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej i dostarczył astronautom niezbędne zapasy i sprzęt. Dzięki nim badacze, którzy przebywają na ISS będą mogli m.in. hodować muchy, analizować białka i sprawdzać, jak w stanie nieważkości reaguje ludzki układ odpornościowy.
Nie powiodła się jednak druga część misji, czyli lądowanie członu rakiety Falcon 9 na platformie. Wkrótce po starcie z Florydy największa część rakiety miała powrócić i miękko wylądować na pływającej platformie na Atlantyku. Pomysł sprowadzał się do obniżenia kosztów kosmicznego transportu. NASA chce odzyskiwać fragmenty rakiet, które opadają do oceanu po wyniesieniu ładunku na orbitę. W ten sposób części rakiet mogłyby być wykorzystywane wielokrotnie. Firma SpaceX, by uniknąć wysokich kosztów napraw tego typu części, opracowała pomysł, by fragment rakiety wracał na Ziemię i lądował na specjalnej konstrukcji. Tym razem na miejscem lądowania miała być specjalnie przystosowana platforma. Niestety Falcon zbyt mocno w nią uderzył i rozbił się.
Całą misję koordynuje firma SpaceX, która zapowiada, że nie zamierza rezygnować ze swoich planów i chce dalej pracować nad miękkim lądowaniem.
Źródło: Focus.pl
Przeczytaj więcej: