Photo by Dr. Sebastian Egner - Subaru Telescope, NAOJ.Na wczorajszej konferencji Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego ogłoszono odkrycie najodleglejszego obiektu w naszym układzie.
Obiekt ten odkryto podczas obserwacji za pomocą japońskiego teleskopu Subaru. Znajduje się 15,5 mld km od Słońca, czyli trzy razy dalej niż Pluton. Naukowcy obliczają wstępnie, że średnica tego nienazwanego jeszcze ciała, skatalogowanego jako V774104, wynosi pomiędzy 500 a 1000 km.
Ponieważ tak odległe obiekty mają bardzo długi czas obiegu wokół naszej gwiazdy, zmiana położenia w ciągu kilku, czy nawet kilkunastu miesięcy będzie niezauważalna. Potrzeba będzie zatem kilku lat obserwacji, aby móc ustalić jego orbitę. Dopiero wtedy dowiemy się, czy V774104 się od nas oddala czy może przybliża.
Okrycie ogłoszono wczoraj podczas dorocznego spotkania Amerykańskiego Towarzystwa Astronomicznego w National Harbor niedaleko Waszyngtonu. Dokonał go zespół pod kierownictwem Scotta Shepparda z Carnegie Institution for Science i Chada Trujillo z Obserwatorium Gemini na Hawajach, którzy specjalizują się w obiektach na rubieżach naszego układu.
Miliardy kilometrów od Słońca
Najodleglejszym w tej chwili obiektem w naszym układzie jest planeta karłowata Eris i jej księżyc Dysnomia, które obiegają naszą gwiazdę po eliptycznej orbicie, zbliżając się maksymalnie na 5,7 mld km, oddalając zaś na 14,6 mld km. Dla porównania, Ziemia obiega Słońce w średniej odległości 149 mln km, najdalsza zaś planeta, Neptun, 4,5 mld km. Znacznie dalej znajduje się wystrzelona w latach 70. ubiegłego wieku sonda Voyager, która odleciała już na odległość około 20 mld km.
O skali kosmicznych odległości pisaliśmy już jakiś czas temu z okazji powstania filmu, który przedstawia nasz Układ Słoneczny w rzeczywistej skali. Ogrom kosmicznej pustki doskonale obrazuje też animacja stworzona przez Josha Worhta, dostępna pod tym adresem.
I jeszcze dalej. Czy jest tam planeta?
Gwoli ścisłości są obiekty w naszym układzie, które mogą znajdować się jeszcze dalej niż nowo odkryty V774104, planety karłowate 2012 VP113 i Sedna bowiem, choć obecnie znajdują się bliżej, mają bardzo eliptyczne orbity i wędrują, odpowiednio aż 66 i 140 mld km od Słońca.
Takie ciała prawdopodobnie nie powstawały tak daleko i na tak wydłużonych (ekscentrycznych) orbitach, lecz znacznie bliżej naszej macierzystej gwiazdy. Zostały wypchnięte na krańce naszego układu - prawdopodobnie przez piątego gazowego olbrzyma, który w początkach historii naszego układu został wyrzucony zeń przez Jowisza. Istnieją jednak hipotezy, które zakładają, że tak odległe ciała zostały przechwycone z innego układu planetarnego, który mijał nasz miliardy lat temu.
Scott Sheppard, jeden z odkrywców nowego obiektu, w wypowiedzi dla tygodnika "New Scientist" stwierdził, że może on (wraz z Sedną i 2012 VP113) wskazywać na to, że na krańcach naszego układu może znajdować się jeszcze spora skalista planeta, która wpływa na orbity takich odległych ciał.
Źródło: Wyborcza
Przeczytaj więcej: