Czyli miłość od pierwszego wejrzenia
Decyzja zapadła szybko. Bo pogoda nie należy do stabilnych. Jak TVP mówią, że jest bezchmurnie, to w cale nie znaczy , że na niebie nie ma chmur. Takie czasy nastały. Ale w wczoraj – niedziela 16 sierpnia – im bliżej wieczora tym bardzie wyglądało to zachęcająco. Tka zachęcająco, że na stronie pokazał się komunikat dla członków sekcji, a pocztą ruszył mail z widomością – wieczorem od 22 niebo jest nasze.
I tak się zaczęło. Nasze oczy uzbroiliśmy w potężną armatę – 8 cali średnicy. W środku wspaniałe lustro z pyrexu i tylko nam do szczęścia brakowało ciemności. Wbrew pozorom noc w mieście wcale nie musi oznaczać nocy. Ale ponieważ obiekty na tę noc były dość jasne więc bez narzekań ustawiliśmy teleskop i zaczęliśmy łowy.
Na pierwszy cel wyznaczono oczywiście … Jowisza. Znajdował się o 22.15 jeszcze dość nisko nad horyzontem gdzie seing był beznadziejny i chwilami obraz tracił ostrość. Dopiero po godzinie 24 planeta znalazła się wystarczająco wysoko. Ale za to mogliśmy obejrzeć częściowe zaćmienie księżyców Jowisza. Jo przesłonił Ganimedesa. Samo zjawisko jest bardzo widowiskowe, ale wymaga prowadzenia obserwacji przez dłuższy czas – około godziny. Najpierw Jo znalazł się z lewej strony Ganiemeda – teleskopie strony i piony są odwrócone. Po pewnym czasie obiekty zlały się w jedną całość – powiększenie 48 razy i bardzo niestabilna atmosfera – by na koniec pojawić się z jego prawej strony. Jo okrąża Jowisza w niespełna dwa dni, natomiast Ganimedes potrzebuję na tę podróż ponad tydzień – ale za to jest największy w Układzie Słonecznym (
WIKI) . Planeta oczywiście pokazała nam swe piękne pierścienie, choć jej ogromny blask bardzo utrudniał obserwacje. Czas więc zakupić filtr planetarny – średni niebieski będzie w sam raz. Podobny problem występuje z naszym Księżycem, ale to już inna historia.

Na naszym żagańskim niebie od miesiąca gości Andromeda. A w niej wspaniała i najokazalsza z okazałych w naszej grupie Lokalnej poza Drogą Mleczną – lokalny patriotyzm – M31 zwana Galaktyką Andromedy (
WIKI) . Pierwsze celowanie i już nalazła się w szukaczu razem ze swoją towarzyszką M32. Przy naszym powiększeniu obie Panie znalazły się razem w polu widzenia. A było na co popatrzeć. Co za kształty i ten pełny tajemniczości blask. Widok jak marzenie.
A nad naszymi głowami stale przybywało atrakcji. Perseidy pomimo, że maksimum mają już za sobą, nadal cieszą nasze oko. Ale maja jeden wielki kaprys w stosunku do obserwatora, wymagają cierpliwego czekania. A to za sprawą iluminacji miejskich nie pozwalających zobaczyć tych najsłabszych towarzyszy podróży. Jedynie najjaśniejsze meteory, pochodzące z meteoroidów o średnicy ponad 1mm były wystarczające jasne i bez trudu dawały się obserwować. Przy okazji było trochę sporadycznych obiektów. Na niebie dawały się tez obserwować satelity błyskające swoimi panelami, oraz ogromna ilość samolotów. Dla członków naszej załogi to była nowość poznanie nocnych towarzyszy polowania. Wbrew pozorom w nocy dość sporo się dzieje i niejedni nie śpią a w ręcz latają.
Jak to Rafał zauważył, kiedy już dłużąca się przerwa między meteorami skłaniała nas do zakończenia obserwacji, pojawiał się gość tak piękny, że zatapialiśmy oczy na nowo w rozgwieżdżoną Drogę Mleczną nad naszymi głowami.
Mamy wreszcie swój wymarzony zmierzch astronomiczny. Teraz czas na planowanie obserwacji i wdrażanie nowych zadań na nadchodzący rok szkolny. Pomysłów przywozimy ze sobą niezliczoną ilość a przy naszej energii wynoszącej E=mc2 dokonamy niejednej wspaniałej rzeczy.